Rodzaj: One Shot
Długość: 4779 słów
Ross Coppermann - Holding on and letting go.
Spojrzał na nią ostatni raz zza szklanej ściany... Zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu, uniósł rękę w geście pożegnania i zniknął za zakrętem. Miał tak wielką ochotę zawrócić... Wiedział, że nie może... Zajął miejsce w samolocie i założył słuchawki. Kyungsoo usiadł obok niego i poklepał go po ramieniu. Powiedział coś, ale on go i tak nie słyszał. Słuchał playlisty, którą mu przesłała. Uśmiechnął się blado do przyjaciela i zamknął oczy. Po chwili samolot zaczął ruszać...
***
Siedział na parapecie i wpatrywał się tempo w niebo. Nawet oślepiające promienie słońca mu w tym nie przeszkadzały. Ostatnio zrobił się dziwnie otępiały... Zmienił się trochę...
Siedząc tak zastanawiał się nad tym, co to tak w ogóle było. Zauroczenie? Czy po prostu coś większego... Coś, czego przez odległość i brak perspektyw nie mogą oboje ciągnąć dalej. Stało się to dla niego takie niemożliwe. Takie liche...
Chanyeol stanął w drzwiach jego pokoju i zaczął mu się przyglądać. Po chwili dołączył do niego Suho.
- Szczerze mówiąc, zaczynam się o niego martwić. - Guardian podrapał się po głowie.
- Nie tylko Ty... - raper spojrzał na przyjaciela. - Nie da się z tym nic zrobić ? - skrzywił się.
- Wątpię... Chodź... - poklepał go po ramieniu i wyszli.
Jongin wstał w końcu i usiadł do komputera. Wszedł na Twittera i zaczął przeglądać ostatnie wpisy i wszystkie osoby, które kliknęły "Fallow".
- Pozwoliłem Ci odejść... - szepnął sam do siebie. - Albo Ty mi...
Wszystko zaczęło się 2 miesiące temu podczas europejskiej trasy koncertowej EXO...
A dokładniej, to wszystko zaczęło się w Londynie, gdzie zespół spędził 5 dni. Zrobili tam dłuższy postój, gdyż Londyn był w środku ich trasy, więc potrzebowali większego odpoczynku...
Wszystko było świetnie. Chłopacy byli bardzo podekscytowani, że będą mogli spędzić tutaj całe 5 dni. Na lotnisku powitała ich chmara fanów. EXO widząc te wszystkie piszczące ze szczęścia dziewczyny.
Po przyjeździe z lotniska, zakwaterowali się w hotelu i mogli trochę odpocząć. Potem były próby i wreszcie koncert. Byli tacy przejęci ...
Nadszedł czas wyjścia na scenę... Zaczęli koncert od MAMA, oczywiście. Potem, gdy wyszli do Angel... Kai dojrzał w pierwszym rzędzie niewysoką brunetkę, była gdzieś w jego wieku... Miała ciemne oczy, delikatny makijaż... Stała po prostu i patrzyła słuchając pierwszych dźwięków piosenki. Nie piszczała, nie skakała, nie szalała... Po prostu stała i patrzyła prosto na niego. Uśmiechnął się i zaczął tańczyć... Poczuł, jakby właśnie jego serce dostało skrzydeł....
*****
Niebo zaszło chmurami. Kolejny szary, melancholijny dzień, który jak zawsze nic nowego nie wniesie do jej życia. Siedziała przy komputerze słuchając muzyki, nic nie robiąc. Czekała na... no własnie, na co czekała ?
Każdy dzień był taki sam. Każdego dnia, o każdej porze zadawała sobie to same pytania...
Co robi, jak się czuje, czy jest szczęśliwy, czy się uśmiecha... czy ją pamięta... Nigdy jednak nie dostawała na nie odpowiedzi. Dzisiaj miało być takie samo, jak każde inne wczoraj i każde następne jutro. Jednak takie nie było. Kiedy przeglądała wpisy swoich znajomych na Twitterze w oczy rzucił się jeden jedyny wpis. Poczuła, jak jej serce zaczęło kołatać w klatce piersiowej, jakby chciało wyskoczyć. Przeczytała to jeszcze trzy razy dla pewności.
" wciąż czuję, że patrzę na Ciebie zza szklanej szyby... "
- To on ? - spytała sama siebie próbując opanować swój oddech. - Niemożliwe... - dodała po chwili. Wyłączyła przeglądarkę. Spojrzała na zdjęcie widniejące na jej pulpicie. Włączyła ją ponownie i postanowiła, że odpisze na te słowa. Długo zastanawiała się nad tym, co i w jaki sposób ma napisać. W końcu jedyne, co przyszło jej do głowy...
" wciąż widzę, jak odchodzisz za szklaną szybą... "
Wysłała. Żałowała ? Trochę. Chciała napisać coś bardziej wymownego, coś delikatnego, ale by zawierało wszystko, co chciała mu powiedzieć. Spojrzała na dodanie tamtego wpisu. 14 godzin temu. 'super' pomyślała. Wyłączyła komputer i wyszła na spacer. Obeszła całe miasto, aż w końcu stanęła przed domu swojej przyjaciółki. Weszła od tyłu i postanowiła, że w końcu zdobędzie się na odwagę i opowie jej wszystko, co zdarzyło się wtedy w Londynie. Nie pomijając żadnego faktu...
- I to własnie ukrywałaś przede mną przez minione dwa miesiące ?! - nie uzyskała odpowiedzi. Po prostu dostała w odpowiedzi tylko spuszczoną głowę najbliższej przyjaciółki. - Dlaczego mi nie powiedziałaś ?! Przecież wiesz, że razem dawno byśmy coś na to poradziły...
- Przepraszam... Ja po prostu... Nie potrafiłam tego z siebie wyrzucić. To były najpiękniejsze 5 dni, jakie spędziłam. Poznałam ich... Jego... Uśmiechał się do mnie, śmiał ze mną, rozmawiał. Spędzał ze mną czas... To było takie inne... I potem na lotnisku...
- I teraz boli, prawda ? - domyśliła się Daria.
- Wiesz, że dodał na Twitterze wpis ?
- Tak ? Jaki ? - spytała zaciekawiona.
- " Wciąż czuję, że patrzę na Ciebie zza szklanej szyby " - zacytowała.
- Zza szklanej szyby... - powtórzyła - Myślisz, że to o Tobie ??
- Sama nie wiem... Odpisałam na to.
- O ! Serio ?! I co ?! Odpowiedział coś na to ?! - Daria od razu się ożywiła.
- Nie mam pojęcia, nie sprawdzałam... Prosto ze spaceru przyszłam tutaj...
- No to dalej ! Sprawdźmy !
- Nie... Najwyżej sprawdzę w domu... Muszę już iść. Za długo mnie nie było...
- Hm.. No ok, to do zobaczenia!
Wróciła do domu, rzuciła się na łóżko i wpatrywała się bez celu w sufit. Na co jej to wszystko było ? W ogóle... Kiedy do tego doszło ? Kiedy znalazła się w tym samym hotelu ? Kiedy doszło do tego, że utknęli razem w windzie ? Kiedy doszło do tego, że jej serce tak bardzo zatęskniło za jego uśmiechem ?
Zasnęła.
Otworzyła oczy i znów winda ?! Skąd ? Jak ?! Poczuła ciepło spod jej ciała. Podniosła lekko głowę i spojrzała w stronę ciepła. Leżał obok niej, a ona opierała głowę o jego tors. Przytulał ją z całych sił starając się podarować jej jak najwięcej ciepła. Otworzył oczy, a ona na ich widok utonęła. Ciemnoczekoladowe tęczówki zgromiły natłok jej myśli. Przestałą myśleć o czymkolwiek. Byli tu i teraz. Czas stanął. Świat przestał istnieć, a ona przestała oddychać. Uśmiechnął się do niej i odsłonił rządek bialutkich, prostych zębów. Zaczęła się dusić...
Obudziła się dławiąc powietrzem...
- To tylko sen... - szepnęła - To był tylko zwykły sen... - opadała z powrotem na poduszki i zamknęła oczy...
Otworzył drzwi do domu szczęśliwy, że wreszcie będzie mógł się zaszyć w swoim pokoju. Pasowało mu towarzystwo Kyungsoo, bo nie kwestionował jego humoru, nie pytał ciągle o różne sprawy, nie próbował go na siłę rozśmieszyć. Po prostu go rozumiał. Jongin zamknął się w łazience i oparł na umywalce. Spojrzał w swoje odbicie w lustrze. Zacisnął zęby. Jego oczy zaszły łzami. Dzisiejszy koncert był dla niego zbyt dużym obciążeniem. Miał dość koncertowania na jakiś czas. Chciał być sam. W złości cisnął pięścią w lustro. Gwałtownym ruchem otworzył drzwi łazienki, wziął swoją kurtkę, telefon i słuchawki, zbiegł schodami na dół mijając się na nich z Chanyeolem. Zignorował go i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
Nagle przestało go obchodzić to, czy fani go rozpoznają, czy będą za nim biegli, czy niebo runie mu na głowę. Chciał być sam. Chciał zniknąć. Zaszyć się w jakimś cichym, pustym miejscu. Wsiadł w taksówkę i podał bez zastanowienia adres. Postanowił napisać do D.O. o swoim tymczasowym urlopie w wiadomości tekstowej, po czym wyłączył telefon. Wcześniej jedynie zadzwonił do swojej siostry i oznajmił jej, że do niej jedzie. Nagle poczuł przeszywający ból w lewej dłoni. Spojrzał na rękę i zobaczył odłamek szkła między dwoma kostkami. Skrzywił się i zaciskając zęby pozbył się odłamka.
Wysiadł z taksówki i szybkim krokiem doszedł na ulicę, na której mieszkała jego siostra.
- Coś Ty zrobił ?! - jęknęła łapiąc jego okrwawioną dłoń... - Co Ci się stało ?
- Lustro... - skwitował i już się nie odezwał. Opatrzyła mu rękę i usiadła na przeciwko niego. Siedziała tak i wpatrywała się w niego bez słowa. W końcu westchnął i spojrzał na nią.
- Musisz mnie wysłuchać, bo oszaleję... - wydusił z siebie w końcu i poczuł ukłucie w klatce piersiowej...
***
Minęły trzy dni. Spędzał je spokojnie, bez pośpiechu. Wreszcie mógł odpocząć. Jednak nie bardzo mu się spieszyło do tego, aby wracać do Seulu. Było mu tutaj dobrze, nie narzekał. Nie miał na co narzekać. Pomagał siostrze w tym, co mógł i w czym był w stanie jej pomóc...
Był wczesny ranek... Obudził się i czuł się wyspany. Nie chciał już spać. Nawet nie próbował zasnąć. Postanowił, że włączy w końcu laptopa i zobaczy, co się dzieje w świecie. Włączył kilka stron i społeczności, które postanowił tej nocy ogarnąć i nadrobić zaległości. Pojawił się również na Twitterze. Przejrzał wpisy zbulwersowanych fanów z powodu odwołania kolejnych koncertów... Zagmatwane i mało zrozumiałe wpisy jego przyjaciół, którzy próbują wszystko wytłumaczyć sami nie wiedząc i nie mając pojęcia o niczym. Westchnął i już miał wyjść, kiedy dostrzegł to zdanie. Jej zdanie. Zrobiło mu się gorąco. Pospiesznie kliknął na jej profil. Włączył zdjęcia i zobaczył zdjęcie z koncertu. Z tego koncertu. Z koncertu w Anglii. W Londynie. Uchwyciła idealnie jego uśmiech i oczy, które patrzyły prosto w obiektyw.
- To ona... - szepnął - To ona ! - powtórzył nieco głośniej. Zerwał się z miejsca, nie wyłączając niczego po prostu chwycił swoje rzeczy i wybiegł z pokoju. Widząc siostrę w kuchni rzucił tylko szybkie 'wyjeżdżam!' i wybiegł z domu.
- Jongin ! Zaczekaj ! - wybiegła za nim. - Gdzie Ty jedziesz ?!
- Znalazłem ! - zatrzymał się przy furtce z uśmiechem na twarzy. - Znalazłem ją ! - krzyknął i już go nie było.
Biegł na przystanek ile sił w nogach. Chciał jak najszybciej być w domu. Chciał spakować rzeczy i być już na lotnisku. Chciał zrobić wszystko, żeby coś w końcu zmienić w ich życiu...
Czas wrócić do szkoły i do kolejnych szarych dni. Usiadła w ławce na lekcji polskiego i modliła się, aby to nie ją zapytała z Ferdydurke. Przecież znowu nie przeczytała książki. Więc jakim cudem miała być w stanie odpowiedzieć na jakiekolwiek jej pytanie ? Nudziło jej się, bo i tak nie słuchała. Nie mogła się skupić. Weszła na Twittera i zobaczyła, że ma jednego obserwatora więcej. Sprawdziła kto to i zaczęła się krztusić.
- Pani profesor?! - pisnęła - Mogę na chwilę wyjść ? Źle się czuję... - kobieta spojrzała na nią i przytaknęła. Dziewczyna wybiegła z klasy jak szalona. Pobiegła do łazienki i zamknęła się w kabinie. Oparła się o drzwi i zaczęła czytać jego wpisy. Jeden z nich jej zdecydowanie wystarczył. Posiedziała tam jeszcze trochę, aż w końcu wróciła do klasy i powiedziała nauczycielce, że naprawdę źle się czuje, że jej słabo i że pójdzie do pielęgniarki. Tak też zrobiła. Załatwiła sobie, że pielęgniarka zwolniła ją do domu.
Kiedy wyszła ze szkoły poszła prosto na autobus i jak tylko przyjechał szybko wsiadła i zajęła miejsce. Nie mogła się doczekać, kiedy będzie już w domu i będzie mogła...
Przebrała się, usiadła przed komputerem i zaczęła rozmowę z koleżanką na skype. Gadały o różnych rzeczach, wygłupiały się, śpiewały, opowiadały śmieszne historyjki i wymyślały śmieszne powiedzenia. Dzień szybko jej minął. Kiedy ponownie weszła na Twittera, to jednak nic nie było. Westchnęła i wyszła. Pouczyła się i wzięła się za pracę ustną na maturę z polskiego. No bo co miała ze sobą zrobić ? Siedzieć i czekać, aż pojawi się coś nowego ?
Nawet nie zauważyła kiedy jej uciekł kolejny dzień. Wykąpała się i poszła spać. Jednak sen był jeszcze daleko stąd... Nie spieszno mu było przyjść. Leżała więc słuchając ich piosenki i miała w głowie każdą sekundę z nim spędzoną.. Każdy oddech, każdy jego ruch, każdy dotyk... Pamiętała dokładnie wszystkie detale jego ciała... Miała wrażenie, że jest zbyt idealny, by istnieć, a jednak istnieje. Żyje, oddycha. Był jej. Tak, to mogła o nim na pewno powiedzieć. W ciągu tych pięciu dni na pewno był jej. Był dla niej. Był z nią. Jedyne, o czym teraz marzyła, było poczuć znów ciepło jego ciała i jego słodki oddech na szyi. Chciała go dotknąć, zobaczyć... Poczuć...
***
Obudziła ją babcia.
- Ala... Alicja no! Obudź się! - wrzasnęła w końcu. Brunetka przetarła zaspane oczy. Spojrzała pytająco na starszą kobietę. - Listonosz... Musisz podpisać.
- Co ? - burknęła zaspana dziewczyna. - Co podpisać ?
- Paczka do Ciebie przyszła i masz podpisać...
- Aaa... - zaczęła wstawać. Znieruchomiała. - Jaka paczka ?!
- Z zagranicy. - Na te słowa otworzyła szeroko oczy i biegiem pognała do korytarza. Podeszła szybko do listonosza, podpisała ten głupi papierek i odebrała paczuszkę. Zamiast zamknąć za mężczyzną drzwi po prostu poszła do pokoju ignorując słowa babci. Usiadła przy biurku i zaczęła uważnie patrzeć i czytać napisy na paczce. Wystarczyło jej, że w adresie nadawcy widniał napis: Kim Jong In. Czas się zatrzymał. Otworzyła delikatnie paczkę, a w niej było tylko zdjęcie z tamtego koncertu, robione ze sceny, ona na nim była, w pierwszym rzędzie. Oprócz zdjęcia był jeszcze bilet. Bilet lotniczy i kartka. List.
- Alicja no wstań wreszcie! Ile można Cię wołać ! Spóźnisz się do szkoły ! - krzyczała matka dziewczyny. Brunetka otworzyła zdezorientowana oczy i usiadła na łóżku rozglądając się dookoła.
- Chwila... To był sen ?! - jęknęła rozczarowana. - Ekstra... Jakie to było miłe, ja pierdole... - mruknęła pod nosem. - Zajebisty początek dnia... Zwlekła się z łóżka i poszła szykować do szkoły...
***
Collin McLoughlin - Chasing Dreams.
Wbiegł do domu jak szalony. Rozejrzał się dookoła i pobiegł na górę ignorując wołanie Suho, który wyłonił się z salonu i próbował go zatrzymać. Wbiegł do swojego pokoju, Kyungsoo podskoczył aż na łóżku.
- Wystraszyłeś mnie - oznajmił łapiąc oddech.
- Wybacz - rzucił pospiesznie Jongin i zaczął szukać czegoś w szafie.
- Co Ty robisz ? - spytał Suho, który razem z Chanyeol'em i Baekhyunem weszli do pokoju.
- Znalazłem ją ! - oznajmił wszystkim, a jego oczy rozbłysły się radośnie.
- Co ? Czekaj, powoli... - Suho usiadł obok D.O. na łóżku i zaczął przyglądać się przyjacielowi. Na to w pokoju pojawił się również ich manager.
- Po prostu mówię, że ją znalazłem... Tą dziewczynę. Znalazłem ją. Wiem gdzie jest, wiem jak mogę się z nią zobaczyć ! - krzyczał radośnie i kiedy wreszcie znalazł swoją torbę zaczął pakować do niej rzeczy. - Jest w Polsce. Wiem w sumie dokładnie gdzie mieszka, bo tam pisze, tylko nie pamiętam... Ale to się szybko ogarnie.
- I może powiesz mi, że po tym numerze z nagłym urlopem sobie tam polecisz ? - warknął manager i wyrwał mu z ręki torbę. - Chyba sobie za wiele wyobrażasz teraz... - Kai otworzył szeroko oczy. Nie mówił nic, tylko patrzył na niego. Zmarszczył brwi tak, jakby zastanawiał się ciężko nad tym, co ma powiedzieć. Kyungsoo wstał i stanął między przyjacielem, a managerem.
- Coś wymyślimy... Przecież chyba mogą się spotkać, prawda ? To nic takiego... - zaczął, jednak widząc twarz managera wycofał się bez słowa, jak poległy w bitwie. Spojrzał na Guardiana. Suho wstał i podszedł do managera.
- Hyung... - zaczął spokojnie. - Poradzimy coś na to... Możemy też zrobić coś, żeby ona przyleciała tutaj... Prawda ?
- I co ? Który was udawać będzie, że to jego siostra ? Lub kuzynka ? Bo innego wytłumaczenia pojawienia się jej u nas w domu bez skandalu nie widzę. - mruknął. - Macie dwa dni na wymyślenie czegoś. Jeśli nic wam nie przyjdzie do głowy... - spojrzał na Jongin'a. - możesz o tym zapomnieć. I nigdzie nie lecisz.
Wyszedł nie czekając na żadną odpowiedź. Baekhyun podrapał się po głowie.
- To chyba mamy problem... - skrzywił się i usiadł na fotelu. Chanyeol zajął miejsce obok D.O. a Suho podszedł do Kai'a i poklepał go po ramieniu. Chłopak opadł bezsilnie na swoje łóżko.
- Coś wymyślimy, zobaczysz... - Suho posłał mu delikatny uśmiech. - Na początek może spróbuj z nią porozmawiać ? - zaproponował. - Napisz do niej, albo coś... Hm ? - Kai spojrzał na niego.
- Suho ma dobry pomysł. Najpierw powinniście porozmawiać i powinieneś zapytać, czy jej przyjazd tutaj jest w ogóle możliwy.
- Tak, dokładnie to miałem na myśli ! Musicie się porozumieć, porozmawiać o tym wszystkim. Ale na początek... Jesteś pewien, że to ona ? - Kai spojrzał na niego nieco ożywiony.
- Oczywiście ! - podniósł się gwałtownie z łóżka i podszedł do laptopa. Włączył go. - Sam zobacz... - zawołał chłopaków.
- Rzeczywiście to Alicja... - powiedział spokojnie Suho.
- Nawet ma zdjęcia z tamtego koncertu ! - Sehun pokazał na miniaturki zdjęć.
- Tak, ma. To na pewno ona. Przecież widzę... I odpisała mi.
- Naprawdę ?! To chyba dobrze... - Chanyeol spojrzał na Suho.
- Tak, to dobrze... Więc nie załamuj się, tylko porozmawiajcie, a my już się zajmiemy resztą. - poklepał go i ruszył w stronę drzwi. - Chodźcie, chłopaki.
Postanowił zrobić tak, jak poradził mu Suho. Usiadł więc przed komputerem i postanowił ją znaleźć na innych portalach. Ciężko mu to szło... Kyungsoo widząc poczynania przyjaciela odłożył na bok swoją książkę kucharską, dostawił krzesło dla siebie i usiadł obok Kai'a.
- Co jest ? - spytał.
- Próbowałem ją znaleźć na innych portalach, ale albo nie umiem szukać, albo jej tam nie ma.
- Daj, pomogę Ci.
- Ok... - Jongin już miał wstać i zamienić się z D.O miejscami, kiedy wyświetlił mu się nowy twitter. - O, czekaj ! Jeszcze tylko sprawdzę to... - na Twitterze pojawił się nowy wpis. Jej wpis.
Jongin spojrzał na D.O. ten się tylko uśmiechnął, wstał i wrócił do czytania książki. Założył słuchawki na uszy i już go nie było. Kai zaczął zastanawiać się, co ma napisać.
Wyślij. Długo nie musiał czekać. Odpisała, a już po chwili Jongin biegał po całym domu, czy ktoś mógłby mu pożyczyć dobre słuchawki z mikrofonem, bo jego się popsuły...
Nie mówiąc nic wcześniej rodzicom wsiadła w autobus i pojechała na lotnisko. Stanęła przed drzwiami i patrząc na ogrom tej budowli wzięła głęboki oddech i weszła do środka. Kobieta siedząca za biurkiem spojrzała na nią pytająco.
- Tak ? - spytała z uśmiechem rudowłosa kobieta. - W czym mogę Ci pomóc??
- Chciałam... - Ala usiadła niepewnie na krześle. - chciałam zapytać o ceny biletów... - zrobiła pauzę, jakby zastanawiała się, czy ma to powiedzieć... - do Seulu. - dokończyła już nieco ciszej.
- Och, a na jaki termin ? - kobieta od razu zaczęła szperać w komputerze.
- Na... Na czwartek...
- Czyli na jutro? - zapytała rudowłosa, aby się upewnić. - Czy za tydzień?
- Jutro, jutro. - Ala ożywiła się nieco.
- Lot na jutro, do Seulu wynosiłby 4682 zł. - spojrzała na dziewczynę. - Więc ??
- Jaa... - zawahała się. - Niech mi pani da 15 min, dobrze? Wrócę i dam pani odpowiedź...
- Dobrze, dobrze. Nie ma problemu. - uśmiechnęła się kobieta. - Będę czekać.
Alicja kiwnęła głową i wyszła. Stanęła na dworze, zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech, wciągając świeże powietrze nosem. Z tej przyjemnej chwili wytrącił ją dźwięk dzwoniącego telefonu.
" Mama " - przeczytała na wyświetlaczu. - super... - pomyślała i odebrała.
- Tak?
- Gdzie Ty jesteś?!
- Ja... Na lotnisku...
- Słucham ?! - wrzasnęła przerażona kobieta.
- No... na lotnisku... przyjechałam kupić bilety. Powiedziałam Ci wczoraj, że lecę do Korei...
- Mówiłam Ci, żebyś wybiła sobie to z głowy! - zdenerwowała się kobieta po drugiej stronie słuchawki.
- A ja powiedziałam Ci już, że jestem dorosła i sama będę podejmować takie decyzję. To moja jedyna szansa! - dziewczyna straciła cierpliwość... - Jutro lecę do Korei i nie zmienię zdania, mamo. To już jest postanowione. Z lotniska zostanę odebrana. Mieszkać gdzie mam i naukę też będę mieć zapewnioną. Dam sobie radę... - opanowała złość. Usłyszała ciche westchnienie.
- Dobrze, niech Ci będzie... Ale... Co jeśli nie uda Ci się napisać w tym roku matury i skończyć 3 klasy?
- Dam radę mamo. Poradzę sobie. A jak nie zdam matury teraz, to zrobię to za rok. Zobaczysz.
- Ech... Co ja mam z Tobą dziewczyno zrobić... Wrócisz do domu?
- Tak, tak! Tylko odbiorę bilety... Do zobaczenia.
Rozłączyła się i weszła ponownie do środka. Udała się do przemiłej, rudowłosej kobiety i usiadła znowu na krześle. Uśmiechnęła się szeroko do niej i już bardziej pewna siebie dodała.
- To ja poproszę ten bilet. Na jutro. Do Seulu. - mówiła to, a głos jej aż śpiewał każdą sylabę z radości.
- Wylot jest o 9:35. Byłoby dobrze, gdybyś na odprawie była już o 9, bo zajmiesz sobie dobre miejsce. Szczęśliwej podróży. - uśmiechnęła się i podała Alicji bilet. Dziewczynie aż trzęsły się ręce. Miała jeszcze dwadzieścia minut do autobusu powrotnego. Poszła więc do łazienki, zrobiła sobie zdjęcie z biletem, pobiegła do kawiarenki internetowej, która znajdowała się na terenie lotniska. Zalogowała się na Twitterze, przesłała sobie pospiesznie to zdjęcie na mail'a i dodała u siebie na koncie z podpisem:
Była tak bardzo szczęśliwa, że śmiała się sama do siebie. Sprawdziła godzinę, wylogowała się i poszła na przystanek. Wsiadła i po niecałej godzinie była już w domu.
Kiedy wróciła czekała ją setka kazań na temat tego, że zrobiła to bez uzgodnienia, ale jakoś nie bardzo się tym przejęła. Zaczęła się pakować. Spakowała wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, po czym usiadła do komputera i włączyła kamerkę. Czekała tylko, aż chłopak pojawi się po drugiej stronie ekranu....
- Zobacz, co mam... - szepnęła tłumiąc ogrom radości. Sięgnęła po coś do torebki i po chwili przybliżała już do kamery biały, prostokątny kawałek papieru. Chłopak przyglądał mu się przez chwilę...
- Bilet ! - pisnął. - Lecisz! Naprawdę jutro lecisz? Odbiorę Cię z D.O. i Suho z lotniska...
- Och, dziękuję. Nie mogę się doczekać...
- Ja też. Nie powinnaś już spać? Jutro musisz wstać wcześniej... Tam u Ciebie to chyba późno już jest... Co?
- No trochę... Może masz rację... I tak się jutro zobaczymy. - uśmiechnęła się szeroko do ekranu. Zaśmiał się. - Więc do jutra, dobranoc. - pomachała mu z uśmiechem i się rozłączyli.
***
- I co? Szczęśliwy? - usłyszał za sobą. Spojrzał za siebie i zobaczył Suho. Uśmiechnął się i przytaknął. - Cieszę się. - Guardian również się uśmiechnął i usiadł na krześle obok przyjaciela. - Słuchaj... bo myślę, że musimy porozmawiać... - Jongin spojrzał na przyjaciela wyczekująco. - Powiedziałem managerowi, że powiem, że to moja kuzynka... - na te słowa oczy Jongin'a zrobiły się duże jak orzechy laskowe. - Tak będzie najlepiej.
- Hyung... Dziękuję! Nie musiałeś...
- Wiesz... długo się nad tym z chłopakami zastanawialiśmy.. No i na upartego to można by się doszukać podobieństwa między mną, a Alą... Więc stwierdziłem, że to będę ja.
- Dzięki, naprawdę to jest dla mnie ważne... - chłopak rozpromienił się i wstał. - Chodźmy do reszty. Powiemy im, że Ala przyleci i może wreszcie obejrzymy ten film, który ostatnie Sehun z Chanyeolem i Baekhyunem ogarnęli, co?
- Haha, dobry pomysł. - zaśmiał się lider i wyszedł za kumplem.
***
music:
EXO - Beautiful.
Wybiła godzina 12:15, a na pasie lądował właśnie samolot z Polski. Chłopak stał między swoimi przyjaciółmi i nie wiedział jak powinien się zachować. Za nimi stała masa fanek i próbowały się cudem przebić przez szklaną ścianę, która dzieliła Jongin'a, Suho i Kyungsoo od setki fanek i kilku reporterów. Wiedzieli, że to będzie nieuniknione, gdy tylko pojawią się na lotnisku. Kai spojrzał najpierw na lidera, potem na dzielącego z nim pokój przyjaciela... Ostatnią osobą, na którą spojrzał był manager, który rozmawiał z jednym z ochroniarzy. Chłopak westchnął i spojrzał w stronę odprawy... Po chwili jego oczom, gdzieś między tłumem pchających się do wyjścia ludzi dojrzał znajomą czapkę z daszkiem i okulary. Uśmiechnął się od ucha do ucha i wyprostował.
- Jest... - powiedział D.O. z uśmiechem. Kai już chciał ruszyć w jej kierunku, gdy nagle poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Obejrzał się i zobaczył managera.
- Suho niech idzie. - zarządził. - W końcu on jest jej rodziną... Wszystko popsujesz, jeśli Ty pójdziesz się z nią przywitać pierwszy. - warknął i odszedł na bok stając obok Kyungsoo. Suho spojrzał na Jongin'a, kiwnął głową i ruszył z uśmiechem w stronę idącej do nich dziewczyny. Ta natomiast ani na sekundę nie odrywała wzroku od stojącego z tyłu bruneta, który ubrany miał na sobie sweter, który mu kupiła w Londynie... Brunet ten również nie miał zamiaru przestać na nią patrzeć...
Stanęła na przeciwko niego, bez słów. Czas zatrzymał się na chwilę na jej uśmiechu. Patrzył na nią studiując każdy detal jej twarzy, kolor jej oczu, który stał się czystą, morską głębią. Zrobił jeden krok w jej stronę i wyciągnął rękę. Dotknął jej policzka i przesunął po nim powoli i delikatnie palcami. Zmrużyła oczy wstrzymując na chwilę oddech. Otworzyła je i spojrzał na niego. Złapała w locie jego dłoń i przyłożyła do serce, które biło jak szalone. Jongin stał i wpatrywał się w ich dłonie. W jej dłonie, którymi trzymała jego dłoń. Uśmiechnął się lekko i spojrzał jej w oczy. Nie miał zamiaru dłużej czekać. Podszedł do niej i bez zbędnych słów przywarł do jej ust i pozostawił na nich czuły pocałunek. Odsunął się od niej lekko i oparł się czołem o jej czując na swojej twarzy jej przyspieszony oddech. Objął jej twarz i ponownie ją pocałował. Był nieśmiały, ale dzisiaj jakoś całkowicie o tym zapomniał. Ważne było, że mógł być z nią. Nareszcie byli sami, nie musieli udawać, że są sobie obcy. Byli sobą. Oderwali się od siebie, po czym Kai przytulił ją najmocniej jak mógł.
- Dłużej bym nie zniósł... - wyszeptał jej do ucha. Dziewczyna nic na to nie odpowiedziała, po prostu obejmując go za szyję przycisnęła go do siebie jeszcze bardziej. Po chwili usłyszeli z dołu głos Kyungsoo.
- Kolacja ! - krzyczał. Jongin puścił dziewczynę i spojrzał na nią uśmiechając się ciepło.
- Chodź. - złapał ją za rękę i zeszli na dół. Kiedy znaleźli się w jadalni, cały zespół spojrzał w ich stronę. Alicja czuła się trochę nieswojo. Przyleciała i od dziś miała mieszkać z nimi. Czuć się jak u siebie w domu będąc tam zupełnie obcą osobą. W dodatku publicznie miała udawać siostrę Suho. Ciągle o tym zapominała. Spojrzała niepewnie na chłopaków, ale zamiast dziwnych min spotkała się z przyjaznymi uśmiechami i radosnymi spojrzeniami. Dzięki temu poczuła, jak spada z niej ogromny ciężar. Chanyeol poklepał miejsce obok siebie.
- Siadaj, siadaj! - zachęcił. Spojrzała z uśmiechem na Jongin'a i usiadła obok rapera, a Kai obok niej.
- Mam nadzieję, że moja kuchnia będzie Ci smakować. - powiedział D.O siadając na przeciwko niej. Przytaknęła i zabrała się za jedzenie. To było dla niej niesamowite. Podczas posiłku chłopcy ciągle rozmawiali, prowadzili ze sobą, jak i z nią rozmowy, śmiali się i opowiadali różne historie. To było dla niej coś nowego. U niej w domu posiłki wyglądały zupełnie inaczej. Każdy jadł o innej porze, a jeśli udało się zjeść w rodzinnym gronie, to raczej było cicho, albo w końcu wychodziło na to, że ktoś się pokłócił.
- Najlepsze było, jak Sehun wpadł w zaspę śnieżną! - roześmiał się Baekhyun opowiadając śnieżną historyjkę sprzed kilku dni.
- Dokładnie! - zaśmiał się Chanyeol i o mało nie zakrztusił się sokiem. - Jak udało nam się go w końcu wyciągnąć, to wyglądał jak bałwan z czerwonym nosem! Na co Kai do niego "Sehun, Ty bałwanie!" i wszyscy wybuchnęli śmiechem. - słysząc to dziewczyna roześmiała się. Nawet Sehun śmiał się jak dziecko. W końcu, kiedy wszyscy zjedli zaczęli rozchodzić się do swoich pokoi.
- Dziękuję. - powiedziała wstając. - Naprawdę było smaczne. - zwróciła się do Kyungsoo. - Genialnie gotujesz, naprawdę. - uśmiechnęła się i oparła się lekko o Kai'a, który kończył właśnie jeść. Odwrócił głowę w jej stronę i uśmiechnął się połykając ostatni kęs.
- Dziękuję. - powiedział. Wstał i biorąc Alicję za rękę poszedł do góry. Weszli do jej nowego pokoju i zamknęli drzwi. Dziewczyna usiadła na łóżku i spojrzała na zasłaniającego okno chłopaka. Rzuciła się na poduszki i zaśmiała.
- Nie wierzę, że tutaj jestem. - powiedziała patrząc w sufit i uśmiechając się pod nosem. Zamknęła oczy i wciągnęła powietrze. Na zapach dobrze znanych jej męskich perfum uśmiechnęła się i otworzyła oczy. Zobaczyła przed sobą jego twarz z wymalowanym szczerym uśmiechem na twarzy. Podniosła się na łokciach i dmuchnęła mu w twarz.
- O Ty... - zaśmiał się. - Jak Cię dorwę... - zagroził. Dziewczyna szybko wstała z łóżka i zaczęła uciekać po pokoju. Brunet zatrzymał się nieoczekiwanie, czego Ala nie zauważyła i wpadła prosto w jego pułapkę.
- Mam Cię... - zamruczał. Przyciągnął ją do siebie i zaczął składać delikatne pocałunki na jej szyi, powoli schodząc do dekoltu.
O godzinie dwudziestej drugiej zgasło światło w jej pokoju. Ta noc była piękna. Gwieździsta, bezwietrzna, co zapowiadało wspaniały, nowy dzień.
*****
Otworzył drzwi do domu szczęśliwy, że wreszcie będzie mógł się zaszyć w swoim pokoju. Pasowało mu towarzystwo Kyungsoo, bo nie kwestionował jego humoru, nie pytał ciągle o różne sprawy, nie próbował go na siłę rozśmieszyć. Po prostu go rozumiał. Jongin zamknął się w łazience i oparł na umywalce. Spojrzał w swoje odbicie w lustrze. Zacisnął zęby. Jego oczy zaszły łzami. Dzisiejszy koncert był dla niego zbyt dużym obciążeniem. Miał dość koncertowania na jakiś czas. Chciał być sam. W złości cisnął pięścią w lustro. Gwałtownym ruchem otworzył drzwi łazienki, wziął swoją kurtkę, telefon i słuchawki, zbiegł schodami na dół mijając się na nich z Chanyeolem. Zignorował go i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
Nagle przestało go obchodzić to, czy fani go rozpoznają, czy będą za nim biegli, czy niebo runie mu na głowę. Chciał być sam. Chciał zniknąć. Zaszyć się w jakimś cichym, pustym miejscu. Wsiadł w taksówkę i podał bez zastanowienia adres. Postanowił napisać do D.O. o swoim tymczasowym urlopie w wiadomości tekstowej, po czym wyłączył telefon. Wcześniej jedynie zadzwonił do swojej siostry i oznajmił jej, że do niej jedzie. Nagle poczuł przeszywający ból w lewej dłoni. Spojrzał na rękę i zobaczył odłamek szkła między dwoma kostkami. Skrzywił się i zaciskając zęby pozbył się odłamka.
Wysiadł z taksówki i szybkim krokiem doszedł na ulicę, na której mieszkała jego siostra.
- Coś Ty zrobił ?! - jęknęła łapiąc jego okrwawioną dłoń... - Co Ci się stało ?
- Lustro... - skwitował i już się nie odezwał. Opatrzyła mu rękę i usiadła na przeciwko niego. Siedziała tak i wpatrywała się w niego bez słowa. W końcu westchnął i spojrzał na nią.
- Musisz mnie wysłuchać, bo oszaleję... - wydusił z siebie w końcu i poczuł ukłucie w klatce piersiowej...
***
Minęły trzy dni. Spędzał je spokojnie, bez pośpiechu. Wreszcie mógł odpocząć. Jednak nie bardzo mu się spieszyło do tego, aby wracać do Seulu. Było mu tutaj dobrze, nie narzekał. Nie miał na co narzekać. Pomagał siostrze w tym, co mógł i w czym był w stanie jej pomóc...
Był wczesny ranek... Obudził się i czuł się wyspany. Nie chciał już spać. Nawet nie próbował zasnąć. Postanowił, że włączy w końcu laptopa i zobaczy, co się dzieje w świecie. Włączył kilka stron i społeczności, które postanowił tej nocy ogarnąć i nadrobić zaległości. Pojawił się również na Twitterze. Przejrzał wpisy zbulwersowanych fanów z powodu odwołania kolejnych koncertów... Zagmatwane i mało zrozumiałe wpisy jego przyjaciół, którzy próbują wszystko wytłumaczyć sami nie wiedząc i nie mając pojęcia o niczym. Westchnął i już miał wyjść, kiedy dostrzegł to zdanie. Jej zdanie. Zrobiło mu się gorąco. Pospiesznie kliknął na jej profil. Włączył zdjęcia i zobaczył zdjęcie z koncertu. Z tego koncertu. Z koncertu w Anglii. W Londynie. Uchwyciła idealnie jego uśmiech i oczy, które patrzyły prosto w obiektyw.
- To ona... - szepnął - To ona ! - powtórzył nieco głośniej. Zerwał się z miejsca, nie wyłączając niczego po prostu chwycił swoje rzeczy i wybiegł z pokoju. Widząc siostrę w kuchni rzucił tylko szybkie 'wyjeżdżam!' i wybiegł z domu.
- Jongin ! Zaczekaj ! - wybiegła za nim. - Gdzie Ty jedziesz ?!
- Znalazłem ! - zatrzymał się przy furtce z uśmiechem na twarzy. - Znalazłem ją ! - krzyknął i już go nie było.
Biegł na przystanek ile sił w nogach. Chciał jak najszybciej być w domu. Chciał spakować rzeczy i być już na lotnisku. Chciał zrobić wszystko, żeby coś w końcu zmienić w ich życiu...
******
Czas wrócić do szkoły i do kolejnych szarych dni. Usiadła w ławce na lekcji polskiego i modliła się, aby to nie ją zapytała z Ferdydurke. Przecież znowu nie przeczytała książki. Więc jakim cudem miała być w stanie odpowiedzieć na jakiekolwiek jej pytanie ? Nudziło jej się, bo i tak nie słuchała. Nie mogła się skupić. Weszła na Twittera i zobaczyła, że ma jednego obserwatora więcej. Sprawdziła kto to i zaczęła się krztusić.
- Pani profesor?! - pisnęła - Mogę na chwilę wyjść ? Źle się czuję... - kobieta spojrzała na nią i przytaknęła. Dziewczyna wybiegła z klasy jak szalona. Pobiegła do łazienki i zamknęła się w kabinie. Oparła się o drzwi i zaczęła czytać jego wpisy. Jeden z nich jej zdecydowanie wystarczył. Posiedziała tam jeszcze trochę, aż w końcu wróciła do klasy i powiedziała nauczycielce, że naprawdę źle się czuje, że jej słabo i że pójdzie do pielęgniarki. Tak też zrobiła. Załatwiła sobie, że pielęgniarka zwolniła ją do domu.
Kiedy wyszła ze szkoły poszła prosto na autobus i jak tylko przyjechał szybko wsiadła i zajęła miejsce. Nie mogła się doczekać, kiedy będzie już w domu i będzie mogła...
Przebrała się, usiadła przed komputerem i zaczęła rozmowę z koleżanką na skype. Gadały o różnych rzeczach, wygłupiały się, śpiewały, opowiadały śmieszne historyjki i wymyślały śmieszne powiedzenia. Dzień szybko jej minął. Kiedy ponownie weszła na Twittera, to jednak nic nie było. Westchnęła i wyszła. Pouczyła się i wzięła się za pracę ustną na maturę z polskiego. No bo co miała ze sobą zrobić ? Siedzieć i czekać, aż pojawi się coś nowego ?
Nawet nie zauważyła kiedy jej uciekł kolejny dzień. Wykąpała się i poszła spać. Jednak sen był jeszcze daleko stąd... Nie spieszno mu było przyjść. Leżała więc słuchając ich piosenki i miała w głowie każdą sekundę z nim spędzoną.. Każdy oddech, każdy jego ruch, każdy dotyk... Pamiętała dokładnie wszystkie detale jego ciała... Miała wrażenie, że jest zbyt idealny, by istnieć, a jednak istnieje. Żyje, oddycha. Był jej. Tak, to mogła o nim na pewno powiedzieć. W ciągu tych pięciu dni na pewno był jej. Był dla niej. Był z nią. Jedyne, o czym teraz marzyła, było poczuć znów ciepło jego ciała i jego słodki oddech na szyi. Chciała go dotknąć, zobaczyć... Poczuć...
***
Obudziła ją babcia.
- Ala... Alicja no! Obudź się! - wrzasnęła w końcu. Brunetka przetarła zaspane oczy. Spojrzała pytająco na starszą kobietę. - Listonosz... Musisz podpisać.
- Co ? - burknęła zaspana dziewczyna. - Co podpisać ?
- Paczka do Ciebie przyszła i masz podpisać...
- Aaa... - zaczęła wstawać. Znieruchomiała. - Jaka paczka ?!
- Z zagranicy. - Na te słowa otworzyła szeroko oczy i biegiem pognała do korytarza. Podeszła szybko do listonosza, podpisała ten głupi papierek i odebrała paczuszkę. Zamiast zamknąć za mężczyzną drzwi po prostu poszła do pokoju ignorując słowa babci. Usiadła przy biurku i zaczęła uważnie patrzeć i czytać napisy na paczce. Wystarczyło jej, że w adresie nadawcy widniał napis: Kim Jong In. Czas się zatrzymał. Otworzyła delikatnie paczkę, a w niej było tylko zdjęcie z tamtego koncertu, robione ze sceny, ona na nim była, w pierwszym rzędzie. Oprócz zdjęcia był jeszcze bilet. Bilet lotniczy i kartka. List.
- Alicja no wstań wreszcie! Ile można Cię wołać ! Spóźnisz się do szkoły ! - krzyczała matka dziewczyny. Brunetka otworzyła zdezorientowana oczy i usiadła na łóżku rozglądając się dookoła.
- Chwila... To był sen ?! - jęknęła rozczarowana. - Ekstra... Jakie to było miłe, ja pierdole... - mruknęła pod nosem. - Zajebisty początek dnia... Zwlekła się z łóżka i poszła szykować do szkoły...
***
Collin McLoughlin - Chasing Dreams.
Wbiegł do domu jak szalony. Rozejrzał się dookoła i pobiegł na górę ignorując wołanie Suho, który wyłonił się z salonu i próbował go zatrzymać. Wbiegł do swojego pokoju, Kyungsoo podskoczył aż na łóżku.
- Wystraszyłeś mnie - oznajmił łapiąc oddech.
- Wybacz - rzucił pospiesznie Jongin i zaczął szukać czegoś w szafie.
- Co Ty robisz ? - spytał Suho, który razem z Chanyeol'em i Baekhyunem weszli do pokoju.
- Znalazłem ją ! - oznajmił wszystkim, a jego oczy rozbłysły się radośnie.
- Co ? Czekaj, powoli... - Suho usiadł obok D.O. na łóżku i zaczął przyglądać się przyjacielowi. Na to w pokoju pojawił się również ich manager.
- Po prostu mówię, że ją znalazłem... Tą dziewczynę. Znalazłem ją. Wiem gdzie jest, wiem jak mogę się z nią zobaczyć ! - krzyczał radośnie i kiedy wreszcie znalazł swoją torbę zaczął pakować do niej rzeczy. - Jest w Polsce. Wiem w sumie dokładnie gdzie mieszka, bo tam pisze, tylko nie pamiętam... Ale to się szybko ogarnie.
- I może powiesz mi, że po tym numerze z nagłym urlopem sobie tam polecisz ? - warknął manager i wyrwał mu z ręki torbę. - Chyba sobie za wiele wyobrażasz teraz... - Kai otworzył szeroko oczy. Nie mówił nic, tylko patrzył na niego. Zmarszczył brwi tak, jakby zastanawiał się ciężko nad tym, co ma powiedzieć. Kyungsoo wstał i stanął między przyjacielem, a managerem.
- Coś wymyślimy... Przecież chyba mogą się spotkać, prawda ? To nic takiego... - zaczął, jednak widząc twarz managera wycofał się bez słowa, jak poległy w bitwie. Spojrzał na Guardiana. Suho wstał i podszedł do managera.
- Hyung... - zaczął spokojnie. - Poradzimy coś na to... Możemy też zrobić coś, żeby ona przyleciała tutaj... Prawda ?
- I co ? Który was udawać będzie, że to jego siostra ? Lub kuzynka ? Bo innego wytłumaczenia pojawienia się jej u nas w domu bez skandalu nie widzę. - mruknął. - Macie dwa dni na wymyślenie czegoś. Jeśli nic wam nie przyjdzie do głowy... - spojrzał na Jongin'a. - możesz o tym zapomnieć. I nigdzie nie lecisz.
Wyszedł nie czekając na żadną odpowiedź. Baekhyun podrapał się po głowie.
- To chyba mamy problem... - skrzywił się i usiadł na fotelu. Chanyeol zajął miejsce obok D.O. a Suho podszedł do Kai'a i poklepał go po ramieniu. Chłopak opadł bezsilnie na swoje łóżko.
- Coś wymyślimy, zobaczysz... - Suho posłał mu delikatny uśmiech. - Na początek może spróbuj z nią porozmawiać ? - zaproponował. - Napisz do niej, albo coś... Hm ? - Kai spojrzał na niego.
- Suho ma dobry pomysł. Najpierw powinniście porozmawiać i powinieneś zapytać, czy jej przyjazd tutaj jest w ogóle możliwy.
- Tak, dokładnie to miałem na myśli ! Musicie się porozumieć, porozmawiać o tym wszystkim. Ale na początek... Jesteś pewien, że to ona ? - Kai spojrzał na niego nieco ożywiony.
- Oczywiście ! - podniósł się gwałtownie z łóżka i podszedł do laptopa. Włączył go. - Sam zobacz... - zawołał chłopaków.
- Rzeczywiście to Alicja... - powiedział spokojnie Suho.
- Nawet ma zdjęcia z tamtego koncertu ! - Sehun pokazał na miniaturki zdjęć.
- Tak, ma. To na pewno ona. Przecież widzę... I odpisała mi.
- Naprawdę ?! To chyba dobrze... - Chanyeol spojrzał na Suho.
- Tak, to dobrze... Więc nie załamuj się, tylko porozmawiajcie, a my już się zajmiemy resztą. - poklepał go i ruszył w stronę drzwi. - Chodźcie, chłopaki.
Postanowił zrobić tak, jak poradził mu Suho. Usiadł więc przed komputerem i postanowił ją znaleźć na innych portalach. Ciężko mu to szło... Kyungsoo widząc poczynania przyjaciela odłożył na bok swoją książkę kucharską, dostawił krzesło dla siebie i usiadł obok Kai'a.
- Co jest ? - spytał.
- Próbowałem ją znaleźć na innych portalach, ale albo nie umiem szukać, albo jej tam nie ma.
- Daj, pomogę Ci.
- Ok... - Jongin już miał wstać i zamienić się z D.O miejscami, kiedy wyświetlił mu się nowy twitter. - O, czekaj ! Jeszcze tylko sprawdzę to... - na Twitterze pojawił się nowy wpis. Jej wpis.
" mówi się, że kiedy śni Ci się pewna osoba, to znaczy, że za Tobą tęskni. Ty śnisz mi się co noc..."
Jongin spojrzał na D.O. ten się tylko uśmiechnął, wstał i wrócił do czytania książki. Założył słuchawki na uszy i już go nie było. Kai zaczął zastanawiać się, co ma napisać.
" Cześć Aluś...
Nareszcie... Znalazłem Cię... "
Wyślij. Długo nie musiał czekać. Odpisała, a już po chwili Jongin biegał po całym domu, czy ktoś mógłby mu pożyczyć dobre słuchawki z mikrofonem, bo jego się popsuły...
******
music:
Ross Copperman - Holding on and letting go.
Nie mówiąc nic wcześniej rodzicom wsiadła w autobus i pojechała na lotnisko. Stanęła przed drzwiami i patrząc na ogrom tej budowli wzięła głęboki oddech i weszła do środka. Kobieta siedząca za biurkiem spojrzała na nią pytająco.
- Tak ? - spytała z uśmiechem rudowłosa kobieta. - W czym mogę Ci pomóc??
- Chciałam... - Ala usiadła niepewnie na krześle. - chciałam zapytać o ceny biletów... - zrobiła pauzę, jakby zastanawiała się, czy ma to powiedzieć... - do Seulu. - dokończyła już nieco ciszej.
- Och, a na jaki termin ? - kobieta od razu zaczęła szperać w komputerze.
- Na... Na czwartek...
- Czyli na jutro? - zapytała rudowłosa, aby się upewnić. - Czy za tydzień?
- Jutro, jutro. - Ala ożywiła się nieco.
- Lot na jutro, do Seulu wynosiłby 4682 zł. - spojrzała na dziewczynę. - Więc ??
- Jaa... - zawahała się. - Niech mi pani da 15 min, dobrze? Wrócę i dam pani odpowiedź...
- Dobrze, dobrze. Nie ma problemu. - uśmiechnęła się kobieta. - Będę czekać.
Alicja kiwnęła głową i wyszła. Stanęła na dworze, zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech, wciągając świeże powietrze nosem. Z tej przyjemnej chwili wytrącił ją dźwięk dzwoniącego telefonu.
" Mama " - przeczytała na wyświetlaczu. - super... - pomyślała i odebrała.
- Tak?
- Gdzie Ty jesteś?!
- Ja... Na lotnisku...
- Słucham ?! - wrzasnęła przerażona kobieta.
- No... na lotnisku... przyjechałam kupić bilety. Powiedziałam Ci wczoraj, że lecę do Korei...
- Mówiłam Ci, żebyś wybiła sobie to z głowy! - zdenerwowała się kobieta po drugiej stronie słuchawki.
- A ja powiedziałam Ci już, że jestem dorosła i sama będę podejmować takie decyzję. To moja jedyna szansa! - dziewczyna straciła cierpliwość... - Jutro lecę do Korei i nie zmienię zdania, mamo. To już jest postanowione. Z lotniska zostanę odebrana. Mieszkać gdzie mam i naukę też będę mieć zapewnioną. Dam sobie radę... - opanowała złość. Usłyszała ciche westchnienie.
- Dobrze, niech Ci będzie... Ale... Co jeśli nie uda Ci się napisać w tym roku matury i skończyć 3 klasy?
- Dam radę mamo. Poradzę sobie. A jak nie zdam matury teraz, to zrobię to za rok. Zobaczysz.
- Ech... Co ja mam z Tobą dziewczyno zrobić... Wrócisz do domu?
- Tak, tak! Tylko odbiorę bilety... Do zobaczenia.
Rozłączyła się i weszła ponownie do środka. Udała się do przemiłej, rudowłosej kobiety i usiadła znowu na krześle. Uśmiechnęła się szeroko do niej i już bardziej pewna siebie dodała.
- To ja poproszę ten bilet. Na jutro. Do Seulu. - mówiła to, a głos jej aż śpiewał każdą sylabę z radości.
- Wylot jest o 9:35. Byłoby dobrze, gdybyś na odprawie była już o 9, bo zajmiesz sobie dobre miejsce. Szczęśliwej podróży. - uśmiechnęła się i podała Alicji bilet. Dziewczynie aż trzęsły się ręce. Miała jeszcze dwadzieścia minut do autobusu powrotnego. Poszła więc do łazienki, zrobiła sobie zdjęcie z biletem, pobiegła do kawiarenki internetowej, która znajdowała się na terenie lotniska. Zalogowała się na Twitterze, przesłała sobie pospiesznie to zdjęcie na mail'a i dodała u siebie na koncie z podpisem:
"jutro lecę do Seulu... <3"
Była tak bardzo szczęśliwa, że śmiała się sama do siebie. Sprawdziła godzinę, wylogowała się i poszła na przystanek. Wsiadła i po niecałej godzinie była już w domu.
Kiedy wróciła czekała ją setka kazań na temat tego, że zrobiła to bez uzgodnienia, ale jakoś nie bardzo się tym przejęła. Zaczęła się pakować. Spakowała wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, po czym usiadła do komputera i włączyła kamerkę. Czekała tylko, aż chłopak pojawi się po drugiej stronie ekranu....
- Zobacz, co mam... - szepnęła tłumiąc ogrom radości. Sięgnęła po coś do torebki i po chwili przybliżała już do kamery biały, prostokątny kawałek papieru. Chłopak przyglądał mu się przez chwilę...
- Bilet ! - pisnął. - Lecisz! Naprawdę jutro lecisz? Odbiorę Cię z D.O. i Suho z lotniska...
- Och, dziękuję. Nie mogę się doczekać...
- Ja też. Nie powinnaś już spać? Jutro musisz wstać wcześniej... Tam u Ciebie to chyba późno już jest... Co?
- No trochę... Może masz rację... I tak się jutro zobaczymy. - uśmiechnęła się szeroko do ekranu. Zaśmiał się. - Więc do jutra, dobranoc. - pomachała mu z uśmiechem i się rozłączyli.
***
- I co? Szczęśliwy? - usłyszał za sobą. Spojrzał za siebie i zobaczył Suho. Uśmiechnął się i przytaknął. - Cieszę się. - Guardian również się uśmiechnął i usiadł na krześle obok przyjaciela. - Słuchaj... bo myślę, że musimy porozmawiać... - Jongin spojrzał na przyjaciela wyczekująco. - Powiedziałem managerowi, że powiem, że to moja kuzynka... - na te słowa oczy Jongin'a zrobiły się duże jak orzechy laskowe. - Tak będzie najlepiej.
- Hyung... Dziękuję! Nie musiałeś...
- Wiesz... długo się nad tym z chłopakami zastanawialiśmy.. No i na upartego to można by się doszukać podobieństwa między mną, a Alą... Więc stwierdziłem, że to będę ja.
- Dzięki, naprawdę to jest dla mnie ważne... - chłopak rozpromienił się i wstał. - Chodźmy do reszty. Powiemy im, że Ala przyleci i może wreszcie obejrzymy ten film, który ostatnie Sehun z Chanyeolem i Baekhyunem ogarnęli, co?
- Haha, dobry pomysł. - zaśmiał się lider i wyszedł za kumplem.
***
music:
EXO - Beautiful.
Wybiła godzina 12:15, a na pasie lądował właśnie samolot z Polski. Chłopak stał między swoimi przyjaciółmi i nie wiedział jak powinien się zachować. Za nimi stała masa fanek i próbowały się cudem przebić przez szklaną ścianę, która dzieliła Jongin'a, Suho i Kyungsoo od setki fanek i kilku reporterów. Wiedzieli, że to będzie nieuniknione, gdy tylko pojawią się na lotnisku. Kai spojrzał najpierw na lidera, potem na dzielącego z nim pokój przyjaciela... Ostatnią osobą, na którą spojrzał był manager, który rozmawiał z jednym z ochroniarzy. Chłopak westchnął i spojrzał w stronę odprawy... Po chwili jego oczom, gdzieś między tłumem pchających się do wyjścia ludzi dojrzał znajomą czapkę z daszkiem i okulary. Uśmiechnął się od ucha do ucha i wyprostował.
- Jest... - powiedział D.O. z uśmiechem. Kai już chciał ruszyć w jej kierunku, gdy nagle poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Obejrzał się i zobaczył managera.
- Suho niech idzie. - zarządził. - W końcu on jest jej rodziną... Wszystko popsujesz, jeśli Ty pójdziesz się z nią przywitać pierwszy. - warknął i odszedł na bok stając obok Kyungsoo. Suho spojrzał na Jongin'a, kiwnął głową i ruszył z uśmiechem w stronę idącej do nich dziewczyny. Ta natomiast ani na sekundę nie odrywała wzroku od stojącego z tyłu bruneta, który ubrany miał na sobie sweter, który mu kupiła w Londynie... Brunet ten również nie miał zamiaru przestać na nią patrzeć...
******
music:
Stanęła na przeciwko niego, bez słów. Czas zatrzymał się na chwilę na jej uśmiechu. Patrzył na nią studiując każdy detal jej twarzy, kolor jej oczu, który stał się czystą, morską głębią. Zrobił jeden krok w jej stronę i wyciągnął rękę. Dotknął jej policzka i przesunął po nim powoli i delikatnie palcami. Zmrużyła oczy wstrzymując na chwilę oddech. Otworzyła je i spojrzał na niego. Złapała w locie jego dłoń i przyłożyła do serce, które biło jak szalone. Jongin stał i wpatrywał się w ich dłonie. W jej dłonie, którymi trzymała jego dłoń. Uśmiechnął się lekko i spojrzał jej w oczy. Nie miał zamiaru dłużej czekać. Podszedł do niej i bez zbędnych słów przywarł do jej ust i pozostawił na nich czuły pocałunek. Odsunął się od niej lekko i oparł się czołem o jej czując na swojej twarzy jej przyspieszony oddech. Objął jej twarz i ponownie ją pocałował. Był nieśmiały, ale dzisiaj jakoś całkowicie o tym zapomniał. Ważne było, że mógł być z nią. Nareszcie byli sami, nie musieli udawać, że są sobie obcy. Byli sobą. Oderwali się od siebie, po czym Kai przytulił ją najmocniej jak mógł.
- Dłużej bym nie zniósł... - wyszeptał jej do ucha. Dziewczyna nic na to nie odpowiedziała, po prostu obejmując go za szyję przycisnęła go do siebie jeszcze bardziej. Po chwili usłyszeli z dołu głos Kyungsoo.
- Kolacja ! - krzyczał. Jongin puścił dziewczynę i spojrzał na nią uśmiechając się ciepło.
- Chodź. - złapał ją za rękę i zeszli na dół. Kiedy znaleźli się w jadalni, cały zespół spojrzał w ich stronę. Alicja czuła się trochę nieswojo. Przyleciała i od dziś miała mieszkać z nimi. Czuć się jak u siebie w domu będąc tam zupełnie obcą osobą. W dodatku publicznie miała udawać siostrę Suho. Ciągle o tym zapominała. Spojrzała niepewnie na chłopaków, ale zamiast dziwnych min spotkała się z przyjaznymi uśmiechami i radosnymi spojrzeniami. Dzięki temu poczuła, jak spada z niej ogromny ciężar. Chanyeol poklepał miejsce obok siebie.
- Siadaj, siadaj! - zachęcił. Spojrzała z uśmiechem na Jongin'a i usiadła obok rapera, a Kai obok niej.
- Mam nadzieję, że moja kuchnia będzie Ci smakować. - powiedział D.O siadając na przeciwko niej. Przytaknęła i zabrała się za jedzenie. To było dla niej niesamowite. Podczas posiłku chłopcy ciągle rozmawiali, prowadzili ze sobą, jak i z nią rozmowy, śmiali się i opowiadali różne historie. To było dla niej coś nowego. U niej w domu posiłki wyglądały zupełnie inaczej. Każdy jadł o innej porze, a jeśli udało się zjeść w rodzinnym gronie, to raczej było cicho, albo w końcu wychodziło na to, że ktoś się pokłócił.
- Najlepsze było, jak Sehun wpadł w zaspę śnieżną! - roześmiał się Baekhyun opowiadając śnieżną historyjkę sprzed kilku dni.
- Dokładnie! - zaśmiał się Chanyeol i o mało nie zakrztusił się sokiem. - Jak udało nam się go w końcu wyciągnąć, to wyglądał jak bałwan z czerwonym nosem! Na co Kai do niego "Sehun, Ty bałwanie!" i wszyscy wybuchnęli śmiechem. - słysząc to dziewczyna roześmiała się. Nawet Sehun śmiał się jak dziecko. W końcu, kiedy wszyscy zjedli zaczęli rozchodzić się do swoich pokoi.
- Dziękuję. - powiedziała wstając. - Naprawdę było smaczne. - zwróciła się do Kyungsoo. - Genialnie gotujesz, naprawdę. - uśmiechnęła się i oparła się lekko o Kai'a, który kończył właśnie jeść. Odwrócił głowę w jej stronę i uśmiechnął się połykając ostatni kęs.
- Dziękuję. - powiedział. Wstał i biorąc Alicję za rękę poszedł do góry. Weszli do jej nowego pokoju i zamknęli drzwi. Dziewczyna usiadła na łóżku i spojrzała na zasłaniającego okno chłopaka. Rzuciła się na poduszki i zaśmiała.
- Nie wierzę, że tutaj jestem. - powiedziała patrząc w sufit i uśmiechając się pod nosem. Zamknęła oczy i wciągnęła powietrze. Na zapach dobrze znanych jej męskich perfum uśmiechnęła się i otworzyła oczy. Zobaczyła przed sobą jego twarz z wymalowanym szczerym uśmiechem na twarzy. Podniosła się na łokciach i dmuchnęła mu w twarz.
- O Ty... - zaśmiał się. - Jak Cię dorwę... - zagroził. Dziewczyna szybko wstała z łóżka i zaczęła uciekać po pokoju. Brunet zatrzymał się nieoczekiwanie, czego Ala nie zauważyła i wpadła prosto w jego pułapkę.
- Mam Cię... - zamruczał. Przyciągnął ją do siebie i zaczął składać delikatne pocałunki na jej szyi, powoli schodząc do dekoltu.
O godzinie dwudziestej drugiej zgasło światło w jej pokoju. Ta noc była piękna. Gwieździsta, bezwietrzna, co zapowiadało wspaniały, nowy dzień.