niedziela, 25 maja 2014

Pearl Evil

Tytuł: Pearl Evil
Zespół: EXO
Długość: Chaptered
Rozdzaj: AU, Psychic, Romans, Dramat, Fantasy

Prolog.




  Ogień spowił już cały las. Jedyną drogą ucieczki był skok z urwiska, z którego długa droga w dół prowadziła prosto do rwącej rzeki. Musieli skoczyć, bo inaczej ogień pochłonąłby ich w mgnieniu oka.

Kiedy zetknęła się z lodowatą wodą na chwilę straciła świadomość, nie bardzo wiedziała co się dzieje i gdzie jest jej przyjaciel, który miał wyprowadzić ją z tej niekończącej się leśnej pułapki. Gdy oprzytomniała i zaczęła rozglądać się dookoła, dostrzegła coś jasnego przed nią. Przyjrzała się uważnie i dostrzegła wynurzającą się z wody postać. To był chłopak, mniej więcej wyglądał na kogoś w jej wieku, może niewiele starszy. Był ubrany w białe spodnie i białą koszulę, która była rozpięta do połowy ukazując jego wyrzeźbiony, blady tors. Białe poczochrane, włosy okalały jego twarz, która wyglądała jakby zdarta była z porcelanowej laleczki. Błyszczące w świetle księżyca szkliste, błękitne prawie białe oczy wpatrywały się w nią bez choćby jednego mrugnięcia. Do tego stopnia oczarował ją swoim wyglądem, że dopiero po chwili dotarło do niej, że przecież wynurzył się z wody, a nawet nie ma zwilżonych włosów. Jej serce przestało na chwilę bić, gdy dostrzegła jak unosił się nad wodą.
Poczuła przeszywający ból głowy i urwał jej się film. Kiedy się obudziła znajdowała się u wejścia do jakiejś jaskini, a chłopak którego zobaczyła będąc w wodzie, stał niedaleko trzymając pewną odległość. Wyglądał trochę jak zbieg ze szpitala psychiatrycznego, czy seryjny morderca, który pod nieskazitelną, niewinną urodą skrywał najciemniejsze zakamarki swojej duszy…
Dopiero teraz, przy dziennym świetle dostrzegła zaczerwienienia wokół jego oczu i to, jak blada jest jego cera.

- Dziękuję – powiedziała cicho przybierając pozycję siedzącą – uratowałeś mnie.

Blondyn zmierzył ją swoim kryształowym spojrzeniem i odwracając wzrok utkwił go w skałach, gdzie na horyzoncie pojawiały się kolejne promienie słoneczne. Lena przyglądała mu się uważnie analizując raz jeszcze cały jego wygląd. Patrząc na niego nie myślała racjonalnie, nawet nie wiedziała kiedy znalazła się tuż przy nim i muskała opuszkami palców jego delikatny, nieskazitelny policzek. Jego szkliste źrenice rozszerzyły się. Ten wzrok naprawdę wyglądał jakby należał do stworzenia nie z tej planety… Odepchnął ją tym samym budząc ją z transu.

- Oszalałaś? - Syknął i odsunął się na bezpieczną odległość. Pochylił się lekko w przód przybierając dość nietypową pozę i wbił w nią swoje spojrzenie. – Jestem Twoim najgorszym koszmarem. Wcielonym złem.
- Nie obchodzi mnie to. – odpowiedziała bez namysłu robiąc krok na przód.
- Demonem w ludzkiej postaci. – wyszeptał, a jego głos przybrał niski, chrapliwy ton. – Nic o mnie nie wiesz, nie masz zielonego pojęcia z czym masz do czynienia.
Zrobiła kilka kolejnych kroków w przód, a on warknął i wskoczył na skałę, by być wyżej i tym samym dalej od niej. Nie mógł pojąć, dlaczego była tak lekkomyślna.

- Nie dbam o to. – odparła i podeszła tak, by stać przed nim i patrząc w górę móc przyjrzeć się jego postawie z innej perspektywy.
Blondyn przyglądał jej się przez chwilę, aż w końcu spokojnie zsunął się ze skały i stanął blisko niej. Czuł jej oddech na swojej skórze, co wywoływało u niego dreszcze. Wzrok utkwił w jej piwnych oczach, a dłonią ostrożnie założył niesforny kosmyk jej włosów za ucho. Znienacka jego tęczówki przybrały krwistoczerwony kolor, jego nos zmarszczył się a otwarte usta ukazały rządki śnieżnobiałych zębów. Wydobył z siebie ochrypłe, złowrogie warknięcie.

To dzień, w którym pisana jej była śmierć.