piątek, 22 marca 2013

That angel who has given so much love.




Tytuł: That angel who has given so much love.
Paring: Kai i Mika.
Rodzaj: Romance, Dramat, Fantasy
Długość: three parts.


                 "To wszystko działo się zbyt szybko. Jego nieludzkie spojrzenie było tak blisko. Nic nie rozumiała, zapomniała o całym świecie. Dla niej istniały tylko te oczy i ta porcelanowa, nieskazitelnie piękna twarz. Czy to możliwe, aby anioły naprawdę istniały? Stali tak naprzeciwko siebie w deszczu nic nie mówiąc. Przez chwile wydawało jej się, że widziała czarne skrzydła, które chowały się za jego plecami. Po chwili czuła już, że nie ma się czego bać. Strach znikł z jej twarzy i dała upust emocją. Jej twarz delikatnie się rozpromieniła, a jej ciało nie było już takie spięte. Nie przeszkadzał jej nawet deszcz, który moczył jej włosy i ubranie. Czuła, że to wszystko teraz nie jest ważne. Anioł o porcelanowej twarzy również nieco się rozpromienił i niespodziewanie otworzył parasolkę i trzymając ją nad głową podszedł do dziewczyny stając tak blisko, aby ona również zmieściła się pod jedyną rzecz, która teraz ratowała ich przed kroplami wiosennego deszczu.  Stanął obok niej i wziął jej rękę. Położył ją na swoim przedramieniu i prowadząc ją tak szedł przy jej boku i rozświetlał jej drogę wciąż chroniąc ją przed deszczem… "


***


„Kocham deszcz… Ja naprawdę kocham deszcz.” – napisała w pamiętniku, po czym zamknęła go i oparła głowę o szybę. Siedziała na parapecie i wpatrywała się w spadające z pochmurnego nieba krople deszczu, który zwiastował pierwsze jesienne dni. Wiatr zrzucał z gałęzi w ogromnych ilościach złote liście, a jadące ulicą samochody rozpryskiwały kałuże. Spieszący się gdzieś ludzie pospiesznie otwierali parasole i próbowali wymusić na kierowcach przepuszczenie ich na drugą stronę ulicy. Jakieś dzieci skakały w trawie w kolorowych kaloszach i śmiały się same z siebie. Brunetka uśmiechnęła się sama do siebie na ich widok. Wśród szarości zabieganego tłumy w jej oczy rzuciła się purpurowa parasolka. Serce dziewczyny na chwilę stanęło, po czym przyspieszyło swój bieg. Schowała pamiętnik na jego miejsce i zbiegła po schodach na dół. Stanęła przed lustrem, poprawiła się i z uśmiechem pobiegła otworzyć drzwi. Kiedy wbiegła do korytarza zahaczyła się o krawędź dywanu i zaczęła lecieć do przodu. Jednak nie uderzyła o podłogę. Poczuła ciepłe ręce na swoich barkach, które powstrzymały jej upadek.
- Co Ty byś beze mnie zrobiła? – usłyszała aksamitny głos swojego wybawcy, który stawiał ją w pionie. Otworzyła nieśmiało oczy, a blask jej anioła oślepił ją nieco. Chłopak uśmiechnął się promiennie i rozczochrał jej włosy. Dziewczyna zmrużyła zabawnie oczy.
- Dziękuję! – rzuciła za idącym do salonu chłopakiem. Pobiegła za nim i złapała się kurczowo jego przedramienia. Był od niej wyższy co najmniej o pół głowy. Zamknęła oczy i wciągała nozdrzami niesamowity zapach, który unosił się w powietrzu. Zapach, którego nigdy nie byłaby w stanie zapomnieć. Jego zapach. Spojrzał na nią z góry i zaśmiał się czule. Pogładził dłonią jej policzek po czym lekko wysunął się z jej objęć  rozsiadł się na kanapie.
- Nie ma za co. Taki jest mój obowiązek. Musisz być bezpieczna. – dodał po chwili. Dziewczyna przytaknęła i poszła do kuchni. Wstawiła wodę na herbatę i ukroiła po kawałku szarlotki. Wzięła tackę i kiedy tylko zalała herbatę i wszystko ustawiła na tacy chciała ją wziąć i zanieść, kiedy poczuła na swojej szyi lekki podmuch ciepłego powietrza.
- Miałaś zamiar sama to wziąć? – szepnął. – Ty chyba naprawdę chcesz sobie zrobić krzywdę. Daj, wezmę to. Z Twoją koordynacją ruchową założę się, że zaplątałabyś się we własne nogi i oblała gorącą herbatą upadając na ziemię. – zaśmiał się, jednak dziewczyna nic nie mówiła. Szła za nim i wpatrywała się w niego zapamiętując nawet najdrobniejszy szczegół jego osoby.  Usiadła obok niego i spokojnie wzięła kubek i zaczęła dmuchać na gorący napój.
- Nie poparz się. – ostrzegł ją. Ostrożnie wzięła łyk i odstawiła kubek. Usiadła po turecku i odwróciła się przodem do chłopaka. On powtórzył jej czynność i patrząc na nią wyczekująco przekrzywił lekko głowę w lewo.
- Oppa, zostaniesz dzisiaj ze mną? – spytała. – Zostań, proszę.
- Myślę, że to jeszcze nie czas. Z resztą… Przecież wciąż jestem przy Tobie. Wiesz, że zawsze, kiedy będziesz mnie potrzebować, to przyjdę.
- Ale… Ja chciałam, żebyś został.. Choć raz.
- Innym razem. Naprawdę. Wypij herbatę. Idę zrobić Ci kolację. – przytaknęła i wzięła kubek w ręce. Nie rozumiała do końca co to jest i dlaczego. Ale kiedy na niego patrzyła, to tak bardzo chciała, żeby po prostu został i pozwolił zasnąć jej przy swoim boku. Zadawała mu to pytanie co jakiś czas, jednak zawsze słyszała to samo. Ciągle mówił ‘nie dziś’… To było dla niej męczące. Ile jeszcze miała ukrywać swoje uczucia? Odprowadziła jego sylwetkę i zanurzyła się w kubku gorącej herbaty. Po chwili w drzwiach stał on, z uśmiechem na twarzy, a jego oczy błyszczały w świetle przyciemnionych pokojowych świateł. Przykucnął przy krawędzi kanapy i wziął jej dłoń. Drugą ręką odgarnął jej włosy za ucho. Uśmiechnął się czule.
- Potem włożysz wszystko do mikrofalówki i będziesz mogła spokojnie zjeść, smacznego.
- Dziękuję. Przyjdziesz jutro, prawda? – spytała, gdy wstał i próbował puścić jej rękę.
- Zawsze przychodzę. – uśmiechnął się, podszedł do niej, pocałował ją czubek głowy, wziął swoją kurtkę i wyszedł do korytarza. Poszła za nim. Ubrał się i ponownie rozczochrał jej włosy. 
- Pamiętaj, żeby przed snem sprawdzić gaz, wodę i to, czy zamknęłaś drzwi. Zamknij też okna i balkon. I nie śpij ze słuchawkami w uszach, to nie zdrowe i możesz się w nie zaplątać.
Przytaknęła. Uśmiechnął się, wziął parasolkę i wyszedł.
- Zamknij drzwi na oba zamki! – upomniał ją. – Śpij dobrze.
Wyszedł, a ona zrobiła tak, jak mówił. Zamknęła drzwi na dwa zamki. Podbiegła szybko do okna w salonie, by móc popatrzeć jak jej anioł odchodzi w ciemnościach. Westchnęła i włączyła telewizor. Obejrzała jakiś serial, wiadomości i pogodę na najbliższe dni. Zapowiadało się naprawdę deszczowo. Zrobiło jej się ciepło w sercu na samą myśl o tym. Komu normalnemu robi się ciepło na myśl o mokrym, nieprzyjemnym deszczu. Jednak ona czuła coś zupełnie nienaturalnego.  On przyszedł z deszczem do niej. Nigdy tego nie zapomni. Przeżyła przy jego boku wiosnę i lato. Teraz zapowiadała się naprawdę deszczowa jesień. Jesień, która miała zwiastować ich pierwszą wspólną zimę. Zimę, która przynosi z sobą wiele nowych niebezpiecznych pułapek. Takich jak lód, mróz, czy zamiecie śnieżne. Mimo tego, że nigdy nie lubiła ani jesieni ani zimy, teraz kochała je najbardziej, bo czuła, że dzięki temu spędzi z nim więcej czasu. Zgłodniała. Wstała i udała się do kuchni. Wstawiła wodę, a kolację, którą dla niej przygotował włożyła do mikrofalówki. Tak jak jej polecił. Zjadła z apetytem, zmyła naczynia i poszła się wykąpać. Po gorącej kąpieli zeszła na dół i sprawdziła gaz, okna i drzwi. Poszła do góry, zamknęła balkon i poszła się położyć. Zamknęła oczy i wsłuchała się w panującą w pokoju ciszę. Przypomniała sobie jego twarz i dotyk jego rąk, które mimo chłodu na dworze były takie ciepłe, gdy złapał ją zanim upadła. Inni mówią, że anioły nie istnieją. Jednak ona im nie wierzy. Ma swojego anioła, który jest przy niej nawet wtedy, gdy go nie ma. Chroniąc ją, swoimi ciepłymi skrzydłami otulając do snu…

2 komentarze:

Unknown pisze...

wciągające! <3333 czekam na dalsze części! ♥

Little Hexe pisze...

Ahhh... ♥
Żeby mnie tak ktoś na przykład łapał w taki sposób... *_*
Da się gdzieś zamówić takie usługi? ^_^