Tytuł: Phoenix.
Paring: LayHun
Długość: One Shot.
Rodzaj: Romance
Rating: G
Stanął przed wielkim lustrem zajmującym praktycznie całą wschodnią ścianę ogromnej sali, w której się znajdował. Strzelił kostkami w palcach, przekrzywił głowę na prawo i lewo i włączył muzykę.
- 5…6…7..8… obrót! – szepnął, po czym co upadł. – cholera! – warknął pod nosem i uderzył pięścią w parkiet. Zacisnął powieki, przygryzł dolną wargę i złapał się za głowę. – Dam radę… - wyszeptał przez zaciśnięte zęby i zaczął się podnosić. Na to drzwi sali otworzyły się, a w nich stanął chłopak w bladoróżowych włosach z odcieniami blondu. Miał na ramieniu torbę, w lewej ręce trzymał telefon, a w prawej dwie kawy na wynos z jego ulubionej kawiarni. Widząc męczącego się szatyna pośpiesznie odstawił kawę na ławkę, zostawił torbę na podłodze i podbiegł do niego pomagając mu wstać.
- Prosiłem Cię przecież, żebyś uważał… - westchnął. – Przyniosłem Ci kawę, chodź.
- Dziękuję… - odparł i usiadł biorąc papierowy kubek do ręki. Pociągnął łyk i spojrzał na towarzysza.
- Obiecałeś, że dasz sobie na razie spokój… - szepnął niemrawo. – Kiedy dostałem Twojego SMS-a… Lay obiecałeś. – rzucił w końcu z wyrzutem.
- Wiem, ale nie mogę tak po prostu siedzieć z założonymi rękoma! – oburzył się. – Jeśli nie będę próbował, to nigdy mi się to nie uda.
- Ale czy Ty nie rozumiesz tego, że jeśli nadwyrężysz nogę, to może być jeszcze gorzej? – jęknął. – To już nie jest zabawa, Yi Xing… To poważna sprawa.
- Przecież wiem. – dopił kawę. – Dzięki za kawę. – wstał i poszedł na środek sali. Spojrzał znacząco na jasnowłosego, który przygaszony bezradnością wciąż wpatrywał się w pusty kubeczek stojący na parapecie. – Nie żebym Cię poganiał… Ale w pracy nie będą Cię szukać? – mruknął Yi Xing i włączył muzykę zagłuszając wszystko dookoła. Tym samym uniemożliwił sobie usłyszenie głosu przyjaciela.
Widząc ignorującego go Lay'a wstał, wziął swoją torbę i wyszedł ze spuszczoną głową. Y Xing zatrzymał się, jego dłonie bezwładnie opadały wzdłuż ciała, a on wpatrywał się w lustrze w miejsce, w którym zniknął chłopak. Miał ochotę za nim wybiec ale… Co by mu powiedział? Poza tym, czuł się w jego obecności dziwnie. Nie potrafił tego logicznie wytłumaczyć, ale obecność Sehuna sprawiała, że serce chłopaka mocniej biło, a on zaczynał zachowywać się dziwnie. Wcale nie chciał sprawiać mu przykrości, ranić go… Jednakże za każdym razem, im bardziej się starał, tym bardziej mu nie wychodziło. Był na siebie wściekły. Wyłączył muzykę, wziął ręcznik i poszedł wziąć prysznic.
Przekręcił klucz w drzwiach i powoli pchnął dębowe drzwi, które otworzyły się na oścież. Wziął głęboki wdech i wszedł do środka. Odstawił swoją torbę z treningu pod ścianą, zdjął buty, czerwony szalik odwiesił na wieszak razem z czarną bluzą. Torbę przewiesił sobie przez ramię i ruszył w stronę schodów, rozglądając się dookoła. Nagle usłyszał dźwięk tłuczonego szkła dochodzącego z kuchni i głośne syknięcie. Spojrzał na kuchenne drzwi, odrzucił torbę na bok i pobiegł w tamtą stronę.
Stanął w drzwiach kuchni i rozejrzał się dookoła. Pusto? – pomyślał. – Nie możliwe… Nagle dostrzegł wyłaniający się zza stołu czubek głowy Sehuna.
- Hunnie, wszystko w porządku? – spytał kierując kroki w jego stronę.
- Och, tak, tak. Wróciłeś. – chłopak zbierający resztki potłuczonego talerza z podłogi spojrzał na Lay’a z nadzieją w oczach. – Au! – krzyknął po chwili. Upuścił szklane fragmenty ponownie na podłogę i złapał się automatycznie za lewą dłoń, z której po chwili zaczęły kapać kropelki krwi. Yi Xing widząc to rzucił się na kolana i delikatnie wziął zranioną dłoń przyjaciela i zaczął oglądać.
- Chodź – szepnął spokojnie – trzeba to przemyć i opatrzyć.
Pomógł młodszemu wstać i zabrał go do łazienki, gdzie wyjął apteczkę i udali się do jadalni. Usiedli obok siebie przy stole, Lay wyjął wodę utlenioną i gaziki. Zamoczył jeden z nich i spojrzał czule na Sehuna.
- Wytrzymasz? – uśmiechnął się delikatnie, na co jasnowłosy tylko przytaknął i spojrzał w drugą stronę. Yi Xing delikatnie zaczął przemywać ranę czując, jak za każdym zetknięciem gazika z raną, zamoczonego w wodzie utlenionej, Sehun napina mięśnie. Spojrzał na jego twarz kątem oka i widząc jak jego przyjaciel zaciska powieki odsunął gazik od rany i zaczął na nią delikatnie dmuchać. Jasnowłosy czując to otworzył oczy i spojrzał w jego stronę. Przyglądał się jeszcze przez chwilę poczynaniom starszego i wreszcie się rozluźnił. Lay wyprostował się i sięgnął po bandaż, który chwile później ostrożnie wiązał na dłoni Sehuna.
- Gotowe. – uśmiechnął się i pogładził go po ramieniu. – Musisz bardziej uważać, szkoło jest niebezpieczne i łatwo rani Twoje delikatne dłonie… - sam nie wiedział dlaczego powiedział to na głos. Zmarszczył brwi i odchrząknął. – Idę pod prysznic. – wstał i zniknął za drzwiami. Oparł się o ścianę i zaczął szybciej oddychać.
- Co ja robię… - mruknął pod nosem i poszedł schodami na górę. Napuścił wodę do wanny, zrzucił z siebie ciuchy i wszedł do wody. Zamknął oczy i wsłuchiwał się w panującą w domu ciszę. Nie ważne, że brał prysznic po treningu, potrzebował tej kąpieli. Leżał tak jeszcze przez chwilę mocząc swoje zmęczone ciało…. Wyszedł z wody, ubrał się i poszedł pod drzwi chłopaka. Stał przed nimi jeszcze przez chwilę wpatrując się tempo w klamkę. W końcu westchnął i poszedł do siebie. Rzucił się na łóżko i włączył telewizor. Obejrzał jakiś denny film i poszedł spać w nadziei, że jutro będzie lepszy dzień.
Rano wstał wcześniej, niż zwykle. Pospiesznie uszykował się, wciągnął śniadanie, zabrał ręcznik, wodę do picia, strój na przebranie i zostawił Sehunowi kartkę na stoliku w kuchni.
„ Wiesz gdzie jestem. Przyjdź po pracy, pójdziemy razem na obiad. – Yi Xing.”
Wyszedł z domu, a jego oczy natychmiast zostały porażone ciepłymi promieniami porannego słońca, cofnął się do domu po okulary przeciwsłoneczne i ruszył w stronę sali treningowej. Przysiągł sobie, że nie da za wygraną. I miał zamiar dotrzymać tej obietnicy bez względu na wszystko.
- 2…3…4…obrót! – na te słowa zrobił obrót na jednej nodze i stanął w poprzedniej pozycji. Wpatrywał się w swoje spocone ciało i zmarnowane, lustrzane odbicie. – Udało się. – szepnął. – Udało się! – zaśmiał się i zaczął tańczyć dalej. Kiedy zatańczył układ w całości, zrobił chwilę przerwy i położył się na środku sali wpatrując się w sufit.
- Lay! – usłyszał nagle przerażony głos Sehuna, który biegł w jego stronę. Yi Xing uniósł głowę i spojrzał na niego pytająco. – Wszystko w porządku?! – młodszy podbiegł do niego z przejęciem i uklęknął przy nim.
- W jak najlepszym! – odpowiedział i obdarzył jasnowłosego szczerym uśmiechem. Ten spojrzał na niego podejrzliwie i również się uśmiechnął. – Usiądź tam – nakazał mu wskazując ławkę pod ścianą. – I patrz.
Lay włączył muzykę i zaczął tańczyć. Był zmęczony, ale był tak szczęśliwy, że nie miał nawet czasu na odpoczynek. Tańczył w rytm muzyki, czując ją każdą, najdrobniejszą częścią ciała. Robił to płynnie i energicznie. Co jakiś czas widząc kątem oka obserwującego go Sehuna. Uśmiechnął się radośnie robiąc dodatkowe dwa obroty i tym akcentem zakończył układ.
- Udało Ci się! – krzyknął Sehun i podbiegł do niego serdecznie go przytulając. – Jestem z Ciebie dumny! – Hunnie zaśmiał się. I odkleił w zakłopotaniu od starszego przyjaciela.
- Tak się cieszę! A przecież lekarze mówili, że nie będę w stanie już mógł tańczyć…
- Ale Tobie się udało. Cieszę się razem z Tobą. – odparł z uśmiechem.
- Chodźmy na obiad, co? – rzucił Lay. – Tylko wezmę szybko prysznic.
- Poczekam tu na Ciebie, leć. – odparł z uśmiechem jasnowłosy i usiadł na środku sali.
Po obiedzie wrócili do domu i stwierdzili, że mogliby w sumie pójść do kina, dawno nie mieli na to czasu. Lay poszedł zrobić kawę, a Sehun miał wybrać film, więc uważnie przeglądał tytuły pojawiające się na stronie internetowej kina.
- Yi Xing, co myślisz? A może… „Cios w twarz?” Albo… Hm… Jakaś komedia? – spytał Sehun słysząc za sobą kroki chłopaka.
- Mam ochotę się pośmiać. Poszukaj jakiejś komedii. Lay pochylił się nad jasnowłosym, wskazując mu tytuł palcem na ekranie laptopa.
- Może to? – spytał. Przez ten krótki moment chłonął woń perfum Sehuna, aż w końcu oparł podbródek o ramię młodszego chłopaka, w skupieniu które powoli zanikało, również wpatrując się w ekran laptopa. Lekko odurzający, lecz jakże słodki zapach perfum młodszego sprawił, że przez chwilę zakręciło go w nosie, jakby właśnie przed chwilą nawąchał się pieprzu. Przeskoczył przez oparcie sofy, a już chwilę później siedział obok Sehuna, wpatrując się w zamyślony wyraz twarzy jasnowłosego. Gdy Sehun napotkał na sobie wzrok Lay ’a, nie wiedział co ze sobą zrobić.
- Yi Xing, czemu tak mi się przyglądasz? - wyjąkał po chwili, również chłonąc wzrokiem starszego szatyna.
Lay wzruszył ramionami, jakby dopiero teraz dotarło do niego, że patrzył na przyjaciela przez dobrych kilka minut. Usiadł przodem do Sehuna, a gdy jasnowłosy uczynił to samo Lay nieco zmniejszył odległość między nimi - niby nieco, jednak znacząco. Sehun przez moment wyglądał na przestraszonego, lecz po chwili wszystko się zmieniło, a na jego ustach wykwitł uśmiech.
Yi Xing przysunął się do niego i ułożył dłoń na policzku młodszego przyjaciela, a po chwili przechylił się w jego kierunku. Ich twarze były blisko siebie, usta dzieliły milimetry, a oni wzajemnie czuli swoje spokojne oddechy. Po chwili Lay posunął się dalej niż myślał i tak po prostu złączył swoje wargi z wargami Sehuna. Jasnowłosy nie zaprotestował, jedynie wplótł palce we włosy Lay’a i lekko rozchylił usta, mrucząc z zadowolenia, które poczuł przez jeden błahy pocałunek z nim. Szatyn nie starał się być nachalny - robił to, co w obecnej chwili wydawało mu się niestosowne. A może jednak było to jak najbardziej na miejscu?
Po chwili ich usta przestały stykać się w przepełnionym namiętnością pocałunku, a Yi Xing się uśmiechnął. Otworzył usta by coś powiedzieć, lecz Sehun go uprzedził:
- Kocham Cię, Yi Xing. – słysząc te słowa Lay poczuł, jak jego serce trzepocze tak głośno, jakby sam Sehun miał je usłyszeć. Nie był w stanie nic powiedzieć, więc po prostu pocałował go raz jeszcze dając tym samym potwierdzenie swoich uczuć…
4 komentarze:
Tak bardzo Yaoi... *3* Miałam przed oczami różowe tło z wirującymi płatkami wiśni, blaskiem diamencików, i ogólnie tym wszystkim co zazwyczaj widzę w anime, a nie jak czytam. xD Także albo to jest dobre, albo moja wyobraźnia zaczyna robić ze mną co chce... :P
"po czym co upadł" - tylko ja gubię sens w tym zdaniu? :P
W jednym miejscu chyba Lulu zjadł I, bo wyszło "Y Xing", a będąc już przy tym, to linijkę niżej powinno być "wpatrywał się w lustro", nie lustrze.
Szczerze mówiąc, rozumiem zachowanie Laya. Z tego co czytam wynika, że miał coś z nogą, jednak dobrze wiemy, że jest osobą, która będzie ciężko pracować aby dać z siebie wszystko. Do tego pojawia się ta frustracja, że coś nie wychodzi i stara się coraz bardziej i bardziej. Nie dziwię się też, że Sehun się martwi, mnie też to martwi!
W sumie nie przyszedł by mi do głowy taki paring, jaki wybrałaś, ale szczerze mówiac, teraz inaczej na to patrzę. Strasznie podoba mi się ta scena, gdzie Lay opatruje maknae <3 I powinno być szkło, zamiast "szkoło" :P Wiem, że szkoła jest niebezpieczna, ale nie o to tutaj chodziło, no nie? :P
Idę wziąć prysznic, ale wchodzę do wanny :D Hunnie nieźle na ciebie działa, co nie Lay :P
Sama się ucieszyłam jak mu się w końcu udało <3 Zwłaszcza, po tym zdaniu, że nie będzie mógł tańczyć ;_; : "A przecież lekarze mówili, że nie będę w stanie już mógł tańczyć…", które jest trochę nielogicznie skonstruowane :p
Ta scena z perfumami i tym wszystkim, zaczytałam się tak, że zapomniałam gdzie jestem. No i końcowa scena jak bardziej fajna ^^ Jak już nie raz mówiłam, taka romantyczna miłość między dwójką członków EXO jest dla mnie świetna do czytania, dobrze, że to nie yaoi ani nic :P
W ogóle fajnie, że napisałaś tego OneShota o Layu, ostatnio on nieźle się zadomowił w moim sercu <333
Bardzo ładne, bardzo. Szkoda, że jest tak mało ff z tym pairingiem *.*
Wiele opowiadań mi się już przewinęło, ale nigdy nie widziałam tego pairingu. Opko całkiem przyjemne, ale straaaaaaasznie krótkie. ;_;
No i przede wszystkim wszyscy są cali. <33 i jest Happy End. <3
I w ogóle jest tak puchato. :)
Prześlij komentarz