Tytuł: That angel who has given so much love.
Paring: Kai i Mika.
Rodzaj: Romance, Dramat, Fantasy
Długość: three parts.
Obudził ją zapach parzonej kawy. Podniosła się na łokciach i wzięła głęboki wdech. Uśmiechnęła się i otworzyła oczy. Pokój był pusty, ale drzwi były uchylone. Ucieszyła się, szybko założyła na siebie za dużą, starą, rozpinaną bluzę.. Nogi wsunęła w kapcie i pośpiesznie zeszła na dół. Wpadła do kuchni w nadziei, że go jeszcze zastanie. Jednak jedyne, co tam zastała, to gotowe na stole śniadanie i zaparzoną w ekspresie kawę oraz dla siebie ciepłe kakao. Zwiesiła ramiona widząc, że znowu nie zdążyła. Jak on to robił? Zawsze zdążył zrobić jej śniadanie, zaparzyć kawę, wypić ją i zniknąć. Zostawiając na stole obok kartki z codziennym porannym powitaniem czerwoną różę. Tym razem też tak zrobił. Podeszła do stołu i wzięła do ręki różę.
- Au! – pisnęła i upuściła różę na podłogę. Z jej palca zaczęła wyciekać niewielka ilość krwi. – Aa… - jęknęła.
- Zapomniałaś, że nawet róże mają kolce? – usłyszała. Podniosła wzrok i spojrzała w stronę głosu. Chłopak stał oparty o framugę drzwi kuchennych i kiwał głową. Podszedł do niej, spojrzał jej w oczy, złapał jej dłoń i spojrzał na palec. Pokręcił głową, zerknął na jej twarz. Pochylił się lekko i wziął skaleczony palec do ust. Wyjął go i nie patrząc na nią pociągnął ją lekko za sobą. Podszedł do szafki nad zlewem i wyjął pudełko z plastrami. Wyjął jeden i przykleił na ranę. Uśmiechnął się, podniósł różę i włożył ją do wazonu. – Nawet dawanie Ci kwiatów jest niebezpieczne…
- Nie, nie! To nic niebezpiecznego! – zaprotestowała bojąc się, że chłopak przestanie to robić. – To nic takiego, nic mi nie jest… - szepnęła.
- Wiem o tym. Smacznego. – rzucił z uśmiechem i odwrócił się kierując się ku wyjściu.
- Oppa! – zawołała za nim. Zatrzymał się. – Zjesz ze mną? – Odwrócił głowę i uśmiechnął się.
- Jedz, ja jestem po śniadaniu. – oznajmił i wyszedł zostawiając ją samą. Westchnęła i usiadła na krześle. Wpatrywała się w krwistoczerwoną różę i wcale nie miała ochoty jeść. Ale musiała zjeść, nie chciała go martwić, ani oszukiwać. Z resztą jego śniadania są wyśmienite. Zaczęła jeść, a z każdym kolejnym kęsem wracał jej apetyt. Kiedy skończyła i wypiła kakao, pozmywała i poszła się uszykować do wyjścia. Dziś była sobota. Postanowiła, że zrobi zakupy. Wróciła do kuchni, sprawdziła zawartość lodówki i szafek. Usiadła przy stole w salonie i zabrała się za sporządzenie listy zakupów. Kiedy lista była już gotowa, ubrała się i mogła wychodzić. Portfel schowała do torebki i z uśmiechem wyszła z domu.
Na przystanku przez chwilę musiała poczekać na autobus, ale długo to nie trwało. Wsiadła i zajęła miejsce przy oknie. Gdy znalazła się w centrum i przechadzała się po deptaku zorientowała się, że nie wzięła telefon. Niestety teraz i tak nic by z tym nie zrobiła. Przecież nie cofnie się po niego do domu. Zabrała się za robienie zakupów. Kiedy zaliczyła już wszystkie sklepy i kupiła wszystko musiała szybko udać się na przystanek, żeby zdążyć na swój autobus powrotny. Nawet się nie zorientowała, na na zakupach zleciał jej cały dzień. Jednak siatki z zakupami nieco kolidowały jej ruchy…
- Naprawdę chcesz w ten sposób zdążyć? – stanął przed nią – daj mi to. – zabrał jej siatki z rąk i kiwnął na nią, by się pospieszyła. Zdążyli w sam raz. Wsiedli i wrócili do domu. Weszli do środka i zanieśli wszystko do kuchni. Dziewczyna usiadła przy stole, a on rozpakował zakupy.
- Pomogę Ci. – zadeklarowała swoją pomoc.
- Poradzę sobie. – jednak dziewczyna to zignorowała. Wzięła cukier i schowała do szafki. Potem wzięła słoik z dżemem i próbowała bezskutecznie wstawić go do wiszącej szafki, jednak była zbyt niska. Podszedł do niej z tyłu, wziął słoik z jej ręki i postawił na miejsce. Opuścili ręce w powolnym tempie. Spojrzeli sobie w oczy. Jej serce można było niemalże usłyszeć.
- Heh. – poczochrał ją i zaczął wychodzić z kuchni. Dziewczyna bez słowa podbiegła do niego i objęła go z tyłu. Zaplotła dłonie na jego torsie, a głowę oparła na jego plecach.
- Zostań… - szepnęła. Podniósł ręce i próbował uwolnić się z jej uścisku, jednak tym razem mu się nie udało.
- Mika… Proszę, puść. – szepnął. Dziewczyna poluźniła nieco uścisk. Wykorzystał to i uwolnił się. Odwrócił się do niej przodem i spojrzał na nią. Pochylił się, by móc spojrzeć jej prosto w oczy. Zrobił pół uśmiech i odgarnął jej włosy z twarzy. – Zostanę. – odparł po chwili. Zgasłe oczy dziewczyny rozbłysły jasnym światłem.
- Naprawdę?! – niemalże pisnęła. Przytaknął i wyszedł do salonu. Na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech. Pobiegła za nim. Kiedy stanęła w drzwiach pokoju, nawet na nią nie spojrzał, tylko ciągle wpatrywał się w gazetę.
- Idź się wykąpać, robi się późno. – Mika zapowietrzyła się, jakby chciała coś powiedzieć, jednak szybko zamknęła usta i poszła do góry wziąć kąpiel. Kiedy wyszła zobaczyła, że na dole nie palą się żadne światła. Poszła więc do siebie. Rozejrzała się po pokoju… Na biurku paliły się różane świeczki, a na parapecie siedział on. Anioł o kruczoczarnych skrzydłach i ciemnych, czekoladowych oczach. Podeszła do niego i już miała złapać go za ramię, kiedy on złapał jej nadgarstek. Wstał i spojrzał na nią.
- Jak Twój palec? – spytał z troską.
- Mój palec? Ach! Palec! Dobrze.
- Nie boli?
- Nie, nie. Wszystko jest w porządku.
-Gotowa do snu?
- Tak. Oppa…
- Więc dobranoc. – chciał ją pocałować w czubek głowy, ale zrobiła unik. Spojrzał na nią pytająco. Wzięła jego rękę i pociągnęła go z sobą. Posadziła na łóżku, popchnęła go na poduszki, a sama położyła się obok niego. Chłopak patrzył, co ona robi z dokładnością. Położyła mu głowę na brzuchu i objęła go w pasie. Zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech.
- Dobranoc… - szepnęła radośnie. Lekko spięty przytaknął i sięgnął kołdrę, by móc ją i siebie okryć. Leżał tak całą noc i wpatrywał się w nią. Co jakiś czas gładząc ją po głowie lub policzku. Próbował znaleźć odpowiedź na to, dlaczego się zgodził. Dlaczego pozwolił sobie na to, żeby z nią zostać. Dlaczego po prostu nie pocałował jej w głowę, tak jak to zawsze robił i po prostu nie wyszedł. Zastanawiał się nad tym, jak mógł pozwolić na to, aby Mika poczuła do niego coś więcej, niż tylko poczucie bezpieczeństwa, które jej zawsze zapewniał… Najgorsze było to, że nie czuł potrzeby odejścia. Wcale nie chciał wychodzić. Chciał już tu zostać. Z nią zostać…
***
Ten poranek był zdecydowanie inny, niż poprzednie. Kiedy otworzyła oczy, poczuła nie zapach parzonej kawy. Poczuła ciepło, które jej dawał. Uniosła lekko głowę, by móc na niego spojrzeć. Spał i uśmiechał się przez sen. Chciała ten widok zostawić w swojej pamięci na zawsze. Postanowiła wstać i choć raz, to ona chciała zrobić jemu śniadanie. Podniosła się, ale nagle zorientowała się, że on ją trzyma za rękę. Trzymał ją za rękę i jak było widać nie miał zamiaru puścić.
- Jest niedziela. Spieszysz się gdzieś? – zamruczał i otworzył jedno oko. Pokręciła głową. – No właśnie, więc gdzie idziesz?
- Chciałam… Nie ważne. – położyła się na powrót obok niego i wpatrywała się w idealne rysy jego twarzy.
- Co dziś chcesz robić? – spytał nie otwierając oczu. – Jakieś pomysły?
- Nie… Nic mi nie przychodzi do głowy.
- W takim razie ja chciałbym Ci coś dzisiaj zaproponować. Chcę, żebyś gdzieś ze mną poszła.
- Dobrze. A gdzie? – spytała zaciekawiona. To pierwszy raz, kiedy to on coś zaproponował.
- Zobaczysz. Idź się uszykować. Będę czekać w kuchni. Zjemy śniadanie i pójdziemy.
Przytaknęła i wstała. Zaczęła szukać w szafie czegoś do ubrania. Spojrzała pytająca na niego.
- W co mam się ubrać?
- Nie wiem, wybierz coś…
- Ale chodzi mi o to, jak tam jest? Będzie tam ciepło, czy zimno?
- Będzie… padać deszcz. Zimny, ale ciepły deszcz.
Mika na dźwięk słowa ‘deszcz’ uśmiechnęła się promiennie i szybko wyjęła ubranie z szafy i pognała do łazienki. On w tym czasie zwlókł się z łóżka dziewczyny i stanął na środku pokoju.
- Kiedy w końcu zrozumiem dlaczego tak bardzo zmienia się Twój wyraz twarzy, gdy mowa jest o deszczu… - spytał sam siebie, pokręcił głową i poszedł na dół. Zabrał się za robienie śniadania i przekąsek na drogę. Wszystko, co było im potrzebne zapakował do plecaka i zaniósł go do samochodu. Kiedy wrócił do środka spotkał się na korytarzu z Miką. Uśmiechnęła się szeroko na jego widok.
- Gotowa? – spytał, na co przytaknęła. - No to biegiem zjeść śniadanie i ruszamy. – zarządził i sam z zadziornym uśmiechem poszedł do salonu. Po chwili dziewczyna stała zwarta i gotowa w drzwiach salonu. – Możemy iść? – spytał. Uśmiechnęła się w odpowiedzi. Wstał więc i razem wyszli na zewnątrz. Wsadził Mikę w samochód i ruszył. Jechali cały dzień. Na miejscu byli gdzieś koło północy. Chłopak spojrzał na zegarek.
- Chodź! Szybko! – złapał ją za rękę i ciągnąc za sobą zaczął biec.
- Czekaj! Gdzie biegniemy?! Oppa! – piszczała. Jednak chłopak zaśmiał się tylko i nic więcej nie powiedział. Wbiegli do jakiegoś nie dużego lasku. Mika zwolniła.
- Nie bój się, jesteś bezpieczna. – uśmiechnął się szczerze. – Chodź, bo nie zdążymy. – również się uśmiechnęła i pobiegli w głąb lasu. Po chwili byli już na jego drugim końcu. Znaleźli się na kliwie nad wielkim jeziorem. Oczy Miki błyszczały z zachwytu.
- Mika… - szepnął. – spójrz w niebo… - Dziewczyna spełniła jego prośbę. Kiedy spojrzała w piękne, czarne niebo zobaczyła ogromne zbiorowisko gwiazd, z których co jakiś czas jakieś spadały w dół.
- Deszcz spadających gwiazd… - szepnęła. Uśmiechnął się. – To miałeś na myśli mówiąc, że będzie padać…
Usiedli na trawie i wpatrywali się w niebo w milczeniu. Niespodziewanie naprawdę zaczęło padać. Śmiejąc się biegli ile sił w nogach do pensjonatu w którym wynajmowali pokój. Musieli odpocząć przed drogą powrotną. Kiedy znaleźli się w suchym, ciepłym pokoju spojrzeli po sobie i zaczęli się śmiać.
- Oppa, jesteś cały mokry! – zaśmiała się. On również.
- Lepiej spójrz na siebie, jesteś przemoczona do suchej nitki.. Trzeba się przebrać i wysuszyć. – oznajmił i zniknął za drzwiami łazienki . Po chwili wrócił w rozpiętej koszuli z ręcznikiem, którym wycierał sobie włosy. Podszedł do dziewczyny i tym samym ręcznikiem zaczął wycierać jej włosy. Mika zamknęła oczy i lekko się uśmiechnęła. Wykonywał tą czynność jeszcze przez jakiś czas. Jednak po chwili opuścił ręce i pochylił się, by ich twarze były na równych wysokościach. Mika otworzyła oczy i widząc jego twarz tak blisko jej automatycznie zamknęła je z powrotem. Całkowicie tego nie rozumiał, ale po prostu przywarł do jej warg składając na nich delikatny pocałunek.
Obudziła się trzęsąc z zimna. Wyszukała ręką miejsca, obok siebie, gdzie powinien wciąż leżeć, ale go tam nie było. Otworzyła oczy i zobaczyła, że w pokoju jest sama. Usiadła i nakryła się kołdrą. Rozejrzała się. Ich rzeczy były ustawione przy drzwiach, a jego kurtki i butów nie było. Podrapała się po głowie i wstała udając się do łazienki. Wzięła prysznic i ubrała się w coś cieplejszego. Stanęła przed lustrem i podłączyła suszarkę do kontaktu. Zaczęła sobie suszyć włosy i myśleć o tym, co wydarzyło się poprzedniego wieczoru. Czy to powinno się wydarzyć?.. Przecież to tylko pocałunek i do tego zrobił to pierwszy…
- Pomogę Ci – na dźwięk jego głosu podskoczyła. – wystraszyłem Cię? – spytał.
- Troszeczkę. – podała mu suszarkę. Chciała spytać gdzie był, ale nie była w zwyczaj pytać go o takie rzeczy. Więc umownie „ugryzła się w język”. Nic nie mówiła, po prostu czekała, aż wysuszy jej włosy.
Pożegnali się z kobietą w recepcji, oddali klucz i ruszyli w drogę powrotną. Przez całą drogę oboje milczeli. W końcu Mika zasnęła zmęczona tymi wspaniałymi chwilami. Kiedy dojechali na miejsce, nie budził jej. Wyciągnął ją z samochodu i wniósł ją na rękach do domu. Mika czując ciepło, jakie od niego biło wtuliła się w niego jak w poduszkę. Uśmiechnął się i położył delikatnie do łóżka. Chciał wyjść, ale złapała go za nadgarstek.
- Oppa… - wymamrotała. Uśmiechnął się czule, pogłaskał ją po policzku i położył obok niej. Przytuliła się do niego i spała dalej. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że każdego dnia przywiązywał się do niej coraz bardziej, a uczucie, które temu towarzyszyło narastało z każdym spojrzeniem w jej oczy…
1 komentarz:
"Posadziła na łóżku, popchnęła go na poduszki" Cwaniara. Dobrze kombinuje. XD Zrobiłabym to samo na jej miejscu :D
Ten deszcz to jednak wie kiedy padać... *,* Zdecydowanie.
<3
Prześlij komentarz