niedziela, 13 kwietnia 2014

Save Her For Us.

Tytuł: Save Her For Us
Zespół: Teen Top
Długość: Chaptered
Rodzaj: AU, Romance, Obyczaj


Rozdział 2.





Changhyun stał z szeroko otwartymi oczami i lustrował mnie i małą Hwaran wzrokiem.
- Która szalona osoba dała tak nieodpowiedzialnej osobie jak Ty dziecko? – spytał.
- A Ty niby jesteś lepszy? – spytałem lekko zirytowany.
- Nie?! – pisnął. – Dlatego się martwię.
Machnąłem ręką i zaprosiłem Changhyuna salonu, gdzie razem usiedliśmy. Zabrałem małą z nami i powiedziałem jej, że może się pobawić. Rozłożyłem jej koc na dywanie i wyjąłem zabawki z plecaka. Zająłem miejsce obok przyjaciela, który sam się już obsłużył nalewając do dwóch szklanek coli.
- A tak na poważnie.. – zaczął – Powiesz mi o co chodzi?
- Wychodzi na to, że to moja córka… - powtórzyłem, tak jakbym sam sobie musiał o tym przypomnieć, żeby to do mnie dotarło. Poczułem nagle ogarniający mnie strach, spojrzałem na bawiącą się na podłodze małą i zrobiło mi się duszno.
- Skąd to wiesz? Jesteś tego pewien? – spytał, wyrywając mnie z zamyślenia. – Sąd ona się tutaj w ogóle wzięła?
- Wychodziłem z domu i… po prostu była pod drzwiami. Dała mi list… Od jej matki.
- Była pod drzwiami i nie pobiegłeś przed budynek zobaczyć czy nie ma gdzieś kobiety, która ją zostawiła?! – przerwał mi.
- Nie… Byłem w takim szoku, że nawet na to nie wpadłem, a potem przyszedłeś już Ty.
- Czyli nie masz pewności, że to Twoje dziecko. – widać było, że rozluźnił się wypowiadając te słowa na głos.
- Nie mam, ale ja to wiem. Znam jej mamę, poznałem ją nawet po charakterze pisma. – Ricky wybuchnął śmiechem.
- Jak możesz poznać ją po charakterze pisma? Nie bądź śmieszny… - parsknął.
- Znam to schludne pismo i niezdarny styl składania zdań po angielsku. Tylko ona mogła do mnie napisać coś takiego w języku angielskim…  - Changhyun zmierzył mnie wzrokiem – Tak, mówię o Lenie. – przytaknąłem na jego nieme pytanie. Nawet się podpisała. Powiedziała, że przyjedzie po małą za pół roku.
- Masz niańczyć młodą przez pół roku? – jęknął – Przecież Ty nie masz bladego pojęcia o opiekowaniu się dziećmi!
- Ale ona nie ma nikogo więcej… Co mam zrobić Twoim zdaniem?
- Myślę, że… przede wszystkim powinieneś upewnić się, że to Twoje dziecko.
- Chcesz mi powiedzieć, że mam zrobić testy na ojcostwo, tak? – zamyśliłem się. – To nie jest taki głupi pomysł… Tak myślę. – przygryzłem wargę i spojrzałem na małą. – Jest jeszcze coś. Mała nie mówi i nie wiadomo dlaczego. Lena pisze w liście, że nie było stać jej na to, aby to sprawdzić u jakiegoś dobrego lekarza.
- No to co to za problem? Mało masz pieniędzy? Możemy to przecież zaraz iść i ogarnąć. Ubieraj się. – Changhyun zerwał się z kanapy z uśmiechem. – No dalej, dalej. Bo małą jeszcze musisz ubrać.
Ubieranie dziecka to chyba nie najlepszy pomysł. Nie wiedziałem od czego zacząć z resztą Hwaran wydawała się taka delikatna i krucha. Miałem obsesję, że zrobię coś źle. Jednak mała zaskoczyła mnie bardziej, niż myślałem. Mimo tego, że nic nie mówi, dawała mi nieme instrukcje co robić. A ma przecież dopiero pięć lat! To była kolejna rzecz, która mnie wewnętrznie przekonywała do tego, że to z pewnością moje dziecko. Potrafiłem zrozumieć wszystko, co starała się mi przekazać. Ubrałem ją, potem siebie i razem z Changhyunem zeszliśmy do jego samochodu. Usiadłem z małą z tyłu zapinając ją pasami bezpieczeństwa. W lewej rączce ściskała swojego króliczka, a drugą dłoń trzymała na swoim kolanie. Wyglądała uroczo i naprawdę była słodziutka. W kilka minut znaleźliśmy się pod prywatną kliniką, w której pracował nasz przyjaciel z czasów liceum. Doktor Ahn Daniel, który co trzecią sobotę spotyka się z nami i resztą, by powspominać stare czasy i porozmawiać o naszych aktualnych sprawach i życiu, które praktycznie każdy z nas toczy teraz osobno. Changhyun wyłączył silnik, a ja w tym czasie wyplątałem Hwaran z pasów i wziąłem na ręce.

Kiedy tylko weszliśmy do środka i zostaliśmy odesłani do Niel’a, mała widząc dziwność tego miejsca i czując specyficzny zapach, schowała twarz w zagłębieniu mojej szyi. Sparaliżowało mnie to na moment, zupełnie się nie spodziewałem tego, że będzie zdolna zrobić coś takiego. W końcu byłem dla niej kimś zupełnie obcym i nie do końca mogłem pojąć to, że nie płacze za mamą, a tym bardziej, że się mnie nie boi. Przecież powinna, nie byłem z nią od urodzenia, w sumie nigdy mnie przy niej nie było. Zrobiło mi się głupio i chyba coś na wzór przykrości? Smutku? Changhyun szarpnął mnie za ramię i wciągnął do gabinetu.
- Cześć! – rzucił radośnie witając się z Danielem, który również serdecznie nas przywitał. Nie ukrywał jednak zaskoczenia na mój widok. – No, a to właśnie powód naszej wizyty. – rzucił Ricky.
Niel przyjrzał się mi, a później małej. Wysłuchał skróconą wersję historii, którą opowiedział mu Chanhyun. Długo nad czymś myślał, po czym w końcu z uśmiechem powiedział, że na początek powinniśmy zrobić badanie DNA, a potem zajrzeć do laryngologa. Moim zdaniem lepszym wyjściem byłoby wykonanie tego na odwrót, bo bądź co bądź, ale mała ma pięć lat i może być zbyt wystraszona po pobraniu krwi. Jednak poddałem się i poszliśmy za radą Niel’a do laboratorium. Byłem w szoku, mała nawet się nie skrzywiła, wyniki miały być za trzy dni, jednak ze względu na Dr. Ahn zostaną nam przekazane jeszcze dziś wieczorem. Nie byłem przekonany do tego, by je w ogóle robić…

- Dzień dobry… - przemiła kobieta o rudych włosach pomachała mi i Hwaran, gdy tylko weszliśmy do jej gabinetu. – Jak się masz słoneczko? Wiesz kim ja jestem? Nazywam się Songhee i jestem lekarzem od takich małych dzieci, jak Ty. Czy taka śliczna księżniczka jak Ty, pozwoli mi obejrzeć swoje gardełko? – siedziałem z boku i przyglądałem się jak radośnie Hwaran reagowała na ciepłe słowa tej kobiety. Byłem zaskoczony, zazdrościłem jej sposobu w jaki rozmawiała z małą i jak lekko jej to przychodziło.
Hwaran pozwoliła posadzić się na specjalnym fotelu i uważnie słuchała tego, co mówiła do niej uprzejma lekarka. Jej oczka cieszyły się i reagowały migającymi iskierkami na zabawne historie opowiadane przez kobietę. To było niesamowite, ta mała jest niesamowita. Byłem przerażony tym, że miałbym zajmować się Hwaran. Przecież nie miałem o tym pojęcia, nie wiedziałem jak miałbym sobie z tym poradzić. Ale nie mogłem jej oddać do jakiejś placówki, nie potrafiłem nawet o tym myśleć.
- No to wszystko już wiadomo. – z mojej burzy myśli wyrwał mnie ciepły głos lekarki.
- To znaczy? – przełknąłem ślinę i spojrzałem nerwowo na kobietę.
- Mała ma mały problem z migdałkami. Przykleiły jej się do strun głosowych, co powodowało problemy z mówieniem. – słysząc to w dziwny sposób mi ulżyło. – Kiedy doktor Ahn przedstawił mi sprawę, byłam raczej przekonana, że to spowodowane jest jakimś stresem, który dziecko ciągle przeżywa, czy może jakaś trauma z wcześniejszych lat. Jednak kiedy zobaczyłam ją z Tobą w drzwiach i to jakim pogodnym jest dzieckiem, to od razu wiedziałam że problem jest o podłożu medycznym.
- To.. da się wyleczyć? – spytałem niepewnie i wziąłem mała na kolana. Ta od razu zaczęła bawić się wiszącym na mojej szyi naszyjnikiem. Widząc to pani doktor uśmiechnęła się czule i spojrzała na mnie.
- Oczywiście, wystarczy niewielki zabieg, który wyeliminuje problem. Myślę, że moglibyśmy go wykonać pod koniec tygodnia, mamy wolne miejsce. – uśmiechnęła się i zwróciła do małej – Słyszysz, Hwaran-si? Niedługo będziesz mogła mówić, cieszysz się? – Hwaran uśmiechnęła się promiennie i  klasnęła w dłonie. Poczułem jak coś we mnie drgnęło, a chwile później zalała mnie fala ciepła. Przycisnąłem małą do siebie, na co ona zareagowała zaskoczonym spojrzeniem. Uśmiechnęła się do mnie i oparła główkę na moim torsie.
- Czyli co teraz? – spytałem.
- Zaraz dam Ci dokumenty, wypełnisz to co potrzebne i jak ustalimy z Danielem dokładny termin zabiegu, to on na pewno da Ci znać. Ale będziesz musiał ją tutaj przywieźć dzień wcześniej, wieczorem.
- Rozumiem, myślę, że nie będzie z tym problemów.– przytaknęła tylko i uśmiechnęła się serdecznie. Już miałem wychodzić, ale uznałem, że warto zaryzykować. – Przepraszam, ale… - spojrzała na mnie z zaciekawieniem. – Masz świetny kontakt z dziećmi… A ja… Po prostu… No wiesz…
- Boisz się? – wyjęła mi to słowo prosto z ust. – To normalne. – wstała i wyszła zza biurka. Ominęła je i przysiadła na jego krawędzi – Żyłeś normalnie, a nagle jak grom z jasnego nieba spada na Ciebie obowiązek ojcostwa, o którym nawet nie miałeś pojęcia. – spojrzała na mnie z troską uśmiechając się blado. – Ale widać, że coś was łączy.
Uśmiechnąłem się, ukłoniłem i wyszedłem z Hwaran z gabinetu. Dołączyliśmy do czekającego przy kawiarence Ricky’ego i razem opuściliśmy klinikę. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do centrum kupić kilka potrzebnych… tak mi się wydawało, że są potrzebne, rzeczy dla małej. Zahaczyliśmy też o sklep z zabawkami i pozwoliłem Hwaran wybrać sobie jedną zabawkę. Wybrała dużego, pluszowego kangurka z dużymi brązowymi oczami. Wróciliśmy na parking i Changhyun zawiózł nas pod dom. Wysiedliśmy i jeszcze przez chwilę rozmawialiśmy.
- Dasz sobie radę? – spytał niepewnie i spojrzał na przysypiającą w moich ramionach małą.
- Muszę. Najwyżej będę dzwonić, mogę?
- Jasne! Dzwoń o każdej porze. – uśmiechnął się serdecznie.
- Ten dzień tak szybko minął… przeleciał jak piasek przez palce.. – mruknąłem w sumie bardziej do siebie. Pożegnaliśmy się i już miałem odchodzić, kiedy coś kazało mi się rozejrzeć. Dostrzegłem znajomą postać kierującą się w stronę metra. Na początku byłem przekonany, że mi się wydawało, ale kiedy zobaczyłem jej twarz byłem pewien w stu procentach. – Trzymaj! – podałem Changhyunowi małą i ruszyłem biegiem w stronę dziewczyny, która na mój widok wbiegła do metra. Dobiegłem kiedy drzwi były już zamknięte i metro ruszyło do przodu. Przez ułamek sekundy dzieliła nas tylko głupia szyba w drzwiach. Gdybym tylko potrafił szybciej biegać… Puściłem się biegiem w tę samą stronę, w którą odjechała. Jak głupi byłem pewien, że jakoś ją dogonię. Zrezygnowałem po przebiegnięciu jakichś dobrych kilku przystanków. Zrezygnowany złapałem taksówkę i wróciłem pod dom. Totalny ze mnie kretyn, zostawiłem Changhyuna z dzieckiem, a sam pobiegłem za metrem.

Kiedy przyjaciel zobaczył mnie jak wysiadam z taksówki podszedł z Hwaran na rękach i widać było jego zdenerwowanie.
- Oszalałeś? – warknął – Co to miało być?! – podał mi dziecko. – Co to było?
- Chyba… - zawahałem się przez chwilę. – Nic, już nie ważne. Wydawało mi się, przepraszam.
- Na pewno? – dopytywał – Wiesz, że możesz mi powiedzieć?
- Tak, wiem. Dziękuję, ale nie ma o czym mówić. Idę, bo mała jest zmęczona. Jeszcze raz dziękuję za wszystko.
- Ach! Byunghun! Wyniki! – machając mi kopertą podbiegł do mnie. Zamarłem. Przez chwilę nie oddychałem, tylko wpatrywałem się w biały kawałek papieru, z którego przeniosłem wzrok na Hwaran. Mała słodko spała z głową opartą na moim ramieniu. Mimowolnie uśmiechnąłem się i ponownie spojrzałem na kopertę.
- Nie chcę ich. – odparłem obojętnie.
- Co? – Ricky zamrugał nerwowo i próbował wcisnąć mi kopertę. Wziąłem ją w końcu i przedarłem ją na cztery części. – Co Ty robisz?! Przecież to były wyniki… - jęknął zdenerwowany.
- Nie chcę tych wyników, bo ona jest moją córką. Po prostu to czuję, nie potrzebny mi kawałek papierka, który będzie mi mówił czy ona nią jest czy nie. – Changhyun uśmiechnął się serdecznie, przytaknął i zniknął w samochodzie.

Zaraz po tym, jak weszliśmy do mieszkania, położyłem małą na łóżku w sypialni i usiadłem na jego brzegu. Westchnąłem i podałem jej pluszowego króliczka, o którym pisała Lena. Przykryłem Hwaran i z uśmiechem przyciemniłem światło
- Wygląda na to, że od dziś moje życie naprawdę stanie się inne… - szepnąłem pod nosem i sam umyłem się, przebrałem i poszedłem spać. Przede mną kolejny ciężki dzień, muszę dać radę…

3 komentarze:

jaerinyuu pisze...

Wiedziałam! Wiedziałam... W końcu się przyznał XD
I dobrze że to tylko migdałki ;;; trochę niefajnie by było, gdyby nagle wyszło, że nie będzie mogła wcale mówić :c
Chcę kolejne nooo ;;;;

Unknown pisze...

Jak zwykle dobrze się czytało. ^ ^
I dobrze że to tylko migdałki były, bo już zaczęłam orać ;-;
już nie mogę się kolejnego chaptera doczekać. *.*

kimchi pisze...

Doktor Ahn Daniel... Co ja patrzę, hahahah XD Próbowałaś mnie tym zabić? Udało Ci się XD Jej, dobrze, że Hwaran nie mówi przez migdałki, a nie przez coś gorszego ;-; no i Byunghun taki troskliwy tatuś, no sgsjgdcmvh normalnie ;-; nie mogę się doczekać następnego, chociaż pewnie sobie poczekam :c ♥