czwartek, 28 listopada 2013

2. I'm one of the twelve.

Tytuł: I'm one of the twelve.
Paring: OTP12 & FEV
Długość: Chaptered
Rodzaj: SI, WIP, Love/Hate


2. Begining.



Była szczęśliwa, bo chociaż niedzielę miała wolną i mogła ją spędzić w samotności. Przespała pół dnia, a drugie pół spędzała na leżeniu na kanapie pod kocem i oglądaniu telewizji. Udając, że słucha marudzenia matki, że nic innego nie robi, tylko ogląda te głupie wygibasy na ekranie i robi tym tyle hałasu. Ale ile można? Poirytowana dziewczyna zabrała się i poszła do siebie teatralnie trzaskając drzwiami. Wzruszyła ramionami, odpaliła laptopa i włączyła sobie kolejne choreografie do przeanalizowania. Znalazła dawny występ Kaia, który wzbudził w niej chęć tańczenia. Wstała szybko z łóżka, przebrała się w coś bardziej odpowiedniego, wzięła laptopa, kabel, telefon i zbiegła do piwnicy.
Tam wszystko podłączyła, poczekała aż wszystko się załaduje, a w tym czasie pobiegła do kuchni po wodę. Wróciła i zabrała się za choreografię, która ją niesamowicie intrygowała i zapragnęła się jej nauczyć.
- 1,2,3… 4,5... – po salce rozległ się głuchy dźwięk uderzenia ciała o parkiet. Syknęła, ale podniosła się zaciskając dłonie w pięści i twardo walczyła z układem dalej. Nie miała w naturze tego, by się poddawać. Uśmiechnęła się prowokacyjnie do własnego odbicia i zaczęła jeszcze raz. Ćwiczyła do pierwszej w nocy, potem wzięła prysznic i padnięta położyła się do łóżka. Nawet nie zorientowała się kiedy usnęła.
***
Kolejny dzień ze słoneczną pogodą… Obudziła się trochę obolała. Siniak na jej kolanie nie dawał jej spokoju, ale po prostu to zignorowała. Wykąpała się, przebrała, w biegu wciągnęła dwa banany i sok marchwiowy. Pospiesznie wyszła z domu ze słuchawkami na uszach i truchtem pobiegła do wytwórni. Stanęła przed jej drzwiami wymijając gromadę piszczących fanek. Wywróciła teatralnie oczami i pokazując identyfikator weszła do środka, gdy usłyszała za sobą głośne piski, a wśród nich swoje imię. Znieruchomiała i odwróciła się przyglądając się idącej ku drzwiom osobie. Spod czarnego daszka skate’ówki wyjrzały czekoladowe tęczówki i szeroki uśmiech bruneta. Również się do niego uśmiechnęła i zaczekała za nim. Wszedł do środka i podszedł do niej.
- Dzień dobry – rzucił z uśmiechem. – To od czego dzisiaj zaczynasz? – ruszyli oboje w stronę schodów.
- Hej, od choreografii, potem półtora godziny przerwy i po przerwie wokalne. – uśmiechnęła się i ruszyli schodami na górę zachodząc na trzecie piętro.
– To do zobaczenia za dwie godziny. – ukłoniła się i poszła na salkę, gdzie czekał na nią choreograf razem z dziewczynami. To był ich pierwszy trening w takim składzie… Była pewna, że zobaczy całą dwunastkę, jednak ku jej zaskoczeniu była tam tylko Eunjae, Yooshi, Nana, Yunseo i Hyunhae. Szybko przypomniała sobie słowa managera, że zostaną podzielone na dwie grupy i odetchnęła z ulgą widząc swoje przyjaciółki, które gorączkowo rozmawiały z dwiema pozostałymi dziewczynami. Lena podeszła do nich i objęła Eunjae ramieniem.
- Sungnae! – pisnęła Nana i rzuciła się na szyję starszej przyjaciółki.
- B-bo mnie udusisz.. – wydukała niewyraźnie Lena i odepchnęła lekko młodszą i widząc jej minę roześmiała się, ale od razu przywołała do porządku siebie i koleżanki, widząc choreografa w drzwiach.
- Cześć dziewczyny! – rzucił młody mężczyzna ze szczerym uśmiechem. – To co? Wypadałoby się przedstawić, no nie? – Yunseo znała tego choreografa, więc na jego widok roześmiała się i gdy do niej podszedł przybiła z nim piątkę. – Jestem Ahn Kyungwoo, wasz choreograf.
- I mój starszy brat. – roześmiała się rudowłosa, a dziewczyny przywitały się radośnie z chłopakiem. Lena zmierzyła go od stóp do głowy i uśmiechnęła się serdecznie.
- Miło Cię poznać, Sungnae. – Lena podała mu rękę i uśmiechnęła się lekko rumieniąc.
- Lena, prawda? – spytał z uśmiechem, a ona tylko przytaknęła. – Manager wspominał, że w mojej grupie jest dancing machine. - dziewczyna zarumieniła się jeszcze bardziej i lekko cofnęła do tyłu. Kyungwoo rozejrzał się, przyglądając każdej z osobna. – Wspominał o wszystkich, ale jeszcze nie wiem która jest która. Jednakże myślę, że to tylko kwestia czasu. To co? Zaczynamy?
- Jasne! – odpowiedziały chórem.
- To może.. umiecie jakiś układ? Chciałbym zobaczyć jak wam to idzie..
- My umiemy – zaczęła Nana – Razem z Leną, Eunjae i Yooshi dużo razem tańczymy.
- Czyli rozumiem, że Yunseo nie umie tego układu? – spytał. – Ale wiem jak moja siostra tańczy, więc nic nie szkodzi. Myślę, że ona też chętnie popatrzy jak wam idzie… – spojrzał po czwórce przyjaciółek. – To co zatańczycie?
- Um.. – Yooshi spojrzała na Lenę. – Wybierz coś. – nakazała.
- Ja? – szepnęła brunetka, po czym chwile się zamyśliła. – Maxstep?
- Och! Ja to umiem! – pisnęła Hyunhae i dobiegła do dziewczyn.
- Super, to mamy komplet. – ucieszyła się Eunjae.
Lena zajęła się muzyką i gdy była już gotowa poprosiła tylko, by Yunseo wcisnęła play.

- Moim zdaniem, naprawdę dobrze sobie radzicie. – stwierdził choreograf – Tym bardziej, że Hyunhae tańczyła z wami pierwszy raz. Ok, nie jest źle. – uśmiechnął się do dziewczyn i zaczął szukać płyty. – Weźmiemy się teraz za coś nowego… Musicie nauczyć się, że jest was szóstka i zawsze będzie.
Trening nie był lekki, ale dawały radę. Z resztą najbardziej bały się tego, jaki będzie ich choreograf. Co było niepotrzebne, bo okazał się młodym, uprzejmym człowiekiem.
- Ok, myślę, że na dziś wam podziękuję. – ukłonił się dziewczyną i zatrzymał muzykę. – Teraz o ile dobrze jestem poinformowany, to każda z was idzie na indywidualne?
- Tak – odparła Lena – teraz idziemy do naszych sunbae na drugą część treningu. – uśmiechnęła się i ukłoniła kierując w stronę drzwi.
- Yunseo, zjemy razem lunch? – spytała Nana uwieszając się koleżance na ramieniu. – Hyunhae też idzie.
- Och, bardzo chętnie, ale.. umówiłam się z bratem.. – jęknęła rozczarowana.
- To nic! Niech idzie z nami! – rzuciła radośnie Nana i spojrzała na przyjaciółki – Kyungwoo sunbae nie będzie nam przeszkadzał, prawda dziewczyny?
- Sunbae? Oczywiście, że nie. – odpowiedziała z uśmiechem Yooshi. – To widzimy się za trzy godziny w stołówce! – pożegnały się i każda udała się do swojej sali.
Okazało się, że Lena i Nana idą na to samo piętro…
- I co? Kogo dostałaś? – spytała podekscytowana szatynka.
- Kaia… - odparła beznamiętnie Lena i zatrzymała się przed drzwiami swojej salki.
- Żartujesz?! – krzyknęła zaskoczona Nana. – Ale masz szczęście… Ja trafiłam do Xiumina.
- Nie cieszysz się? – spytała lekko zaskoczona Lena.
- No coś Ty! Jak nigdy! Lepiej nie mogłam trafić. Lubię go, jest bardzo miły i zabawny.
- No to dobrze, do zobaczenia. – ucałowała młodszą w policzek i zniknęła za drzwiami salki. Weszła do środka i cicho zamknęła drzwi widząc jak chłopak jest pochłonięty tańcem. Uśmiechnęła się i bezszelestnie przemieściła się na ławkę i usiadła na nią. Przyglądając mu się zapamiętywała każdy jego ruch i analizowała możliwość popełnienia błędów i ich ilość podczas nauki tej choreografii.
- Och, jesteś już. – zatrzymał się przy półobrocie i uśmiechnął do niej. – To co?
- Co to jest, to co tańczyłeś? – spytała podnosząc się z miejsca i stając obok niego.
- Nowa choreografia, jestem dopiero w trakcie nauki.. Trzeba ją dopracować, więc choreograf nauczył mnie niestety tylko tyle.
- Też chcę… - zaczęła niepewnie i stanęła przodem do lustra wykonując trzy ruchy, których nauczyła się przed chwilą obserwując go.
- Nieźle. – uśmiechnął się. – Chodź, nauczę Cię całego.
Nie zorientowała się nawet kiedy trzy godziny minęły i nadszedł czas przerwy, której wcześniej tak bardzo wyczekiwała myśląc o tym, że przystojny choreograf zje z nimi. Teraz całkowicie o niej zapomniała… Pochłonął ją taniec, z resztą jak zawsze.
- I tutaj musiałabyś.. – zaczął brunet, gdy do salki wpadła Eunjae z Yooshi i Hyunhae.
- Lena! – krzyknęła młodsza. – Idziesz?
Brunetka widząc przyjaciółki uśmiechnęła się promiennie i pomachała.
- Już, już. Poczekajcie na mnie, zaraz przyjdę! – odparła i spojrzała na bruneta. – Wybacz, idę na lunch. Do zobaczenia jutro, sunbae. – uśmiechnęła się, ukłoniła i łapiąc w locie swoje rzeczy pobiegła do dziewczyn.
Zeszły do baru, gdzie przy wejściu czekała na nich Yunseo z choreografem Kyungwoo i Naną. Pomachały z daleka. Lena usłyszała za sobą jakieś głosy i znajomy śmiech. Zerknęła przez ramię i zobaczyła czwórkę chłopaków, w tym jej sunbae, który jeszcze przed chwilą był na piątym piętrze.
- I jak tam trening? Zmęczone? – spytał Kyungwoo i przywitał się z dziewczynami.
- Oj tak, jestem padnięta. – jęknęła Yooshi i złapała się za plecy. – Lena, a jak u Ciebie? Kogo dostałaś?
- Um… Ja.. – zaczęła się jąkać.
- Kaia! – wyrwała się Nana i wskazała palcem na mijającego ich chłopaka.
- Ciszej – warknęła brunetka i wywróciła oczami. Brunet obejrzał się i zmierzył choreografa wzrokiem.
- Haha – cała szóstka się roześmiała widząc rumieniącą się Lenę i weszła do stołówki. Zajęli stolik blisko okien, by świeże powietrze przez otwarte szczeliny mogło trochę otrzeźwić ich umysły.
- Co wam zamówić? – spytała Lena i zaczęła wstawać, jednak Kyungwoo ją ubiegł. Wstał pospiesznie, złapał ją za ramiona powodując, że usiadła z powrotem i spojrzała na niego pytająco.
- Ja pójdę. – oznajmił i uśmiechnął się ciepło. – To co Wam zamówić?
- Mi możesz… -zaczęła Yunseo.
- Ty siedź cicho. Wiem co Ci kupić. – roześmiał się i spojrzał po pozostałych dziewczynach, które wybuchły śmiechem. – Więc?
- Late. – rzuciła Lena i rozejrzała się po pomieszczeniu, czego pożałowała. Poczuła się dziwnie, gdy jej spojrzenie spotkało się na moment z oczami bruneta, który bezustannie obserwował ich stolik. – I..i jabłko.
- Mi możesz wziąć sałatkę i herbatę. – wtrąciła Yooshi.
- A ja poproszę kawę i zapiekankę. Jestem głodna jak wilk… - jęknęła Nana łapiąc się za burczący brzuch.
Kyungwoo przyjął zamówienia, ale w końcu Lena i tak po chwili musiała do niego dołączyć, bo zamówienia uległy zmianie, a on i tak większość z nich zdążył już poplątać. Kai, Luhan, Kyungsoo i Kris siedzieli przy stoliku blisko baru. Tak, że brunetka wciąż miała ich przed oczami.
- Od dawna tańczysz? – spytał Kyungwoo i oparł się o ladę stając przodem do dziewczyny.
- Od… a bo ja wiem? Szóstego? Siódmego roku życia? Z początku robiłam to po prostu dla siebie, w domu.. Potem starałam się dostać tutaj… aż w końcu po kilku latach prób mi się udało… Kiedy przyszłam tutaj cztery lata temu, to ich zdaniem byłam za młoda… Więc przyszłam rok później, powiedzieli mi to samo, ale mnie przyjęli.
- Ciekawa historia, heh. Dużo ćwiczysz?
- Ale… chodzi Ci o wolny czas? Czy o co?
- No na treningi poświęcasz jakieś siedem godzin. A poza tym? – uśmiechnął się i widząc, że kolejka się przesuwa, on również przesunął się do przodu. Spowodowało to, że Lena stała teraz obok krzesła na którym siedział brunet, ale udawała, że go nie widzi.
- W domu… jeśli się uprę, to czasami jak zacznę coś koło dziewiątej wieczorem, to potrafię skończyć o drugiej w nocy… Oczywiście robię jakieś przerwy, ale głównie siedzę tyle, gdy mam nową choreografię do ogarnięcia.
- Co podać? – usłyszeli nagle i skierowali spojrzenia na kobietę za barem.
- Więc… - zaczęła biorąc głęboki oddech.
***
Po lunchu czekały na nie zajęcia wokalne, które jakoś jak na złość ciągnęły się w nieskończoność.
- Widzisz… tą linijkę musiałabyś zaśpiewać nieco wyżej… - Brunet o błogim uśmiechu i niewinnym wyrazie twarzy pochylił się lekko w przód, aby ołówkiem zaznaczyć na nutach wskazany fragment, przez co siedząca przy fortepianie Lena poczuła zapach jego perfum. – Jeśli zagrasz to w ten sposób… - mówił poprawiając zapis nut – powinno Ci się szybciej utrwalić to, jak masz zaśpiewać.
- D-dzięki.. – wydukała.
- To spróbujmy jeszcze raz. – dodał z uśmiechem i zajął miejsce obok niej. – Graj.
Po przegraniu całej piosenki dwa razy uznali, że dadzą już sobie spokój. Lena odetchnęła z ulgą słysząc te słowa. Wyciągnęła się i ziewnęła.
- Kyungsoo sunbae… - zaczęła. – Dziękuję za lekcje.. – uśmiechnęła się. Sama zastanawiała się, po co w ogóle się odzywa. Polubiła go, był taki pogodny i łagodny. Czuła, że może mu zaufać.
- Nie ma za co, to dla mnie przyjemność. No i praca – roześmiał się, a jego głos rozniósł się echem po całym pomieszczeniu.
- Szkoda, że nie jestem Twoją podopieczną… - wydukała brunetka, po czym od razu ugryzła się w język. Chłopak spojrzał na nią z zaciekawieniem.
- Jak to? Jesteś niezadowolona z przydziału? – spytał zaskoczony. – Kogo dostałaś?
- Ech, Jongina… - mruknęła i odgarnęła sypkie włosy na jedno ramię.
- O! – chłopak na dźwięk tego imienia wyraźnie się ożywił. – Bardzo dobrze trafiłaś, naprawdę.
- Co? Dlaczego? Co jest w nim takiego wspaniałego? – uniosła jedną brew ku górze wyczekując odpowiedzi.
- Spotkałem Cię dopiero pierwszy raz, ale na odległość emanuje od Ciebie determinacja i wielkie ambicje. Założę się, że jesteś też uparta i zawzięta. – Lena wytrzeszczyła oczy nie wiedząc co ma na to odpowiedzieć. Brunet zupełnie ją tym zaskoczył. – Widzisz, nie zaprzeczasz. – On jest taki sam. Zawsze miał i będzie mieć ten sam cel. Jedziecie na tym samym wózku. – uśmiechnął się. – A jeśli.. chodzi dosłownie o Jongina… Może i wygląda nieco zarozumiale i jak taki… um… Casanova? – roześmiał się jakby sam ze swoich słów. – Ale to naprawdę miły i troskliwy chłopak. Daj mu szanse się zaprezentować z tej dobrej strony, a zobaczysz, że się dogadacie.
- Jesteście przyjaciółmi, prawda? – spytała przerywając ciszę, która nastała po zakończeniu monologu bruneta. Przytaknął nic nie mówiąc. – Widać – uśmiechnęła się i teraz to chłopak spojrzał na nią wyraźnie zaskoczony. – Wiesz o nim naprawdę dużo, a mówienie o nim przychodzi Ci z taką łatwością..  – dodała. – Wiem co mówię, bo sama tego doświadczam, gdy mówię o moich przyjaciółkach. – Chłopak uśmiechnął się serdecznie i wstał.
- Zapraszam Cię na lody.
- Przepraszam, ale.. nie jadam lodów..
- Och… cóż… trudno.. – widząc matowy odcień jego oczu i to rozczarowanie, które w nich zagościło ścisnęło ją za serce. Wstała i podeszła do niego łapiąc go za ramię. Spojrzał na nią.
- Ale… mogę iść z Sunbae na kawę.
- Naprawdę? – rozweselił się – Super! To chodźmy na dół? Możemy ją wypić w bufecie? Bo ja jeszcze mam tu trochę do roboty i niestety nie mogę się teraz urwać…
- Nie ma problemu, chodźmy.
*
Siedząc przy stoliku i popijając kawę rozmawiali. Kyungsoo trochę opowiedział jej o sobie i o tym, jak to było, kiedy to on był trainee.
- Byłem trainee dwa lata, a przez ten czas wcale nie było tak kolorowo.. Kiedy się tutaj pojawiłem, to wielu trainee mi dokuczało. W sumie nie tylko z trainee, bo znajomi ze szkoły również.. Bywało, że podcinali mi nogi, gdy szedłem korytarzem... Zabierali mi plecak...jedzenie.. wszczynali przepychanki...ciężko było. Ale potem poznałem Jongina, obronił mnie przed kretynami ze starszej klasy. Od tamtego momentu pilnował mnie i spędzaliśmy dużo czasu razem. Pomagał mi też w treningach i często dodawał otuchy, gdy nie miałem juz sił. Naprawdę go podziwiam, jest w pewnym sensie moim autorytetem... Sam nie miał lekko, a dał sobie doskonale radę, będąc całkiem samym z tym wszystkim. Jest silny i odporny psychicznie, uparty i zawzięty. Jest najbardziej ambitna osoba, jaka znam.
- Nie miał lekko? – spytała zaciekawiona Lena. – Właściwie.. to jak to wyglądało? Znasz jego historię?
- Oczywiście, Jongin zgłosił się... – nagle oczy mu zabłysły, a na ustach pojawił się szeroki uśmiech. – Jongin-ah! Chodź do nas! – machnął ręką. Jednak zanim Lena się zorientowała, brunet stał już przy ich stoliku i odsuwał wolno stojące krzesło między nią, a Kyungsoo.
- Co jest, hyung? – spytał patrząc na przyjaciela, a potem skierował wzrok na brunetkę, która automatycznie się spięła.
- Ach, nic. Właśnie opowiedziałem jej swoją historię z czasów trainee, była ciekawa jak to wyglądało. – uśmiechnął się do Leny i ponownie spojrzał na Jongina. – Może opowiesz jej swoją?
- Moją? – spoważniał i napiął mięśnie. – Um… Moja nie jest warta uwagi… - mruknął i wstał. – Hyung, zapomniałeś? Mamy próbę…
- Och, już? – Kyungsoo podniósł się, lekko ukłonił towarzyszce i serdecznie się uśmiechnął. – Dziękuję za kawę i mam nadzieję, że to nie jedyna jaką razem wypiliśmy.
Lena uśmiechnęła się ciepło i ukłoniła obiecując, że następnym razem to ona stawia. Chłopak zaśmiał się i ruszył z przyjacielem ku wyjściu. A Lena? Nareszcie. Była wolna na dziś. Ale nie byłaby sobą, gdyby wróciła do domu. Wstała od stolika i skierowała swoje kroki na piąte piętro sprawdzić, czy ich salka nadal jest wolna. Uchyliła ostrożnie drzwi i zajrzała do jej wnętrza, a gdy zobaczyła, że światła są pogaszone uśmiechnęła się i weszła do środka zapalając je. Zamknęła drzwi i stanęła na środku parkietu przeciągając się. Chciała się odprężyć, więc wzięła się za układy, które już umiała w całości. Podłączyła swój telefon do głośników, a wtedy po całej salce rozległy się pierwsze dźwięki „Flashback”. Lubiła takie klimaty, chociaż tak naprawdę mogła tańczyć do wszystkiego. Coraz częściej udawało jej się tworzyć własne choreografie, chociaż nie były one długie, czy jakoś specjalnie skomplikowane, ale była z siebie dumna.
Jak to miała w naturze, tańczyła do upadłego. Stróżki potu ciekły z jej czoła, włosy kleiły się do całego ciała, a bluzka razem z dresowymi spodenkami były przemoczone. Przetańczyła jeszcze trzy utwory, po czym zatrzymała się i opadła bezsilnie na parkiet oddychając ciężko. Uśmiechnęła się do swojego odbicia i oparła dłońmi o kolana, na których siedziała. Włosy opadały jej na twarz do której i tak się przyklejały. Siedziała tak jeszcze przez chwilę, aż w końcu wzięła się w garść i podniosła się. Jednak zbyt gwałtownie jak na swój zmęczony organizm. Zakręciło jej się w głowie i zatoczyła się, jednak nie upadła. Mruknęła coś pod nosem i zacisnęła dłonie w pięści. Ruszyła wolnym krokiem po stojącą pod ścianą butelkę wody. Usiadła na podłodze opierając się o zimną ścianę i spragniona sączyła napój. Kiedy opróżniła butelkę, odchyliła głowę w tył i zamknęła oczy. Straciła rachubę czasu i była tak zmęczona, że nawet się nie zorientowała, kiedy osunęłam się na parkiet i zasnęła z głową na swojej torbie z ubraniami do przebrania i jedzeniem, którego znów nie miała czasu zjeść…

3 komentarze:

Unknown pisze...

To opowiadanie czyta się z taką łatwością... <3 Podoba mi się determinacja Leny i motywacja do dawania z siebie wszystkiego, oraz jej zawzięcie. Przyjemnie jest czytać o tym, jak ktoś ze wszystkich sił stara się spełnić swoje marzenia i nie poddaje się. A co najważniejsze, nie narzeka na to że jest ciężko, bo robi to dla siebie. Pisz dalej ♥

Anonimowy pisze...

Uwielbiam to! <3

kimchi pisze...

W końcu komentuję! :3 Podoba mi się podejście Leny do treningów i jej początkowy dystans do Jongina. Chętnie wróciłam do tego opowiadania, bo naprawdę je polubiłam i tak trochę smutno, że je zostawiłaś i nie napisałaś nic więcej :c No tak, liczę, że dociągniesz je do końca, bo taka perełka nie może się zmarnować, ale myślę, że o tym wiesz. Mam nadzieję, że w końcu doczekam się trzeciego rozdziału, czy coś, bo nie możesz tak tego zostawić, kochana. ♥