wtorek, 25 marca 2014

Something More

Tytuł: Something More
Paring: KaiNojz
Długość: ....
Rodzaj: Romans, Obyczaj


Rozdział 1.





    Jego wzrok był jak parzący skórę ogień. Wypalał mnie na wylot, nie potrafiłam mu się oprzeć, choć dopiero kilka razy minęliśmy się na korytarzu i może z dwa razy na zewnątrz. Pozbawiał mnie oddechu. Jakby jego paraliżujące spojrzenie oplatało moje płuca i gardło niewidzialną nicią i ściskało je tamując dopływ powietrza.
Nie myślałam o nim jak o kimś, o kim mam prawo rozmyślać godzinami. Nawet nie śniłam o tym, by kiedykolwiek się do mnie odezwał. Z resztą i tak wszyscy dookoła plotkowali o nim i jednej z trainee, która rzekomo była jego ex. Jedni mówili, że to jego aktualna i że nigdy się nie rozstali, tylko po prostu na czas rozkwitania ich kariery odstawili randki na dalszy plan. Inni znowu mówili o tym, że po prostu się przyjaźnią, a reszta była obojętna lub negatywnie nastawiona.
Ja sama przyznam, że nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Byłam w tym wszystkim zagubiona i nie do końca chyba potrafiłam sobie z tym poradzić.  Jednak postanowiłam nie wracać do tego zbyt często i skupić się na zespole, w którym miałam zadebiutować. Wiedziałam, że ten dzień zbliżał się wielkimi krokami, jednak nie powiedziano mi nic więcej. Pozostało mi tylko czekać na „wyrok”.
Dni szybko mijały, bo większość czasu i tak poświęcałyśmy na treningi i wszelakiego rodzaju ćwiczenia, zajęcia i spotkania. Najgorszym w tym wszystkim było to, że cały czas jego osoba przeplatała się gdzieś między tłumami na korytarzach. Jakby to, że nieustannie siedzi w mojej głowie mu nie wystarczyło.. Musi zadręczać moje sponiewierane serce nawet w rzeczywistym świecie?
Pamiętam to, jakby wydarzyło się wczoraj… Kiedy skończyłam trening, to zostałam jeszcze na salce sama, żeby poćwiczyć. Takie zboczenie zawodowe, uwielbiam tańczyć do perfekcji. Nawet nie zorientowałam się kiedy zrobiło się tak późno… Dostałam wiadomość od matki, czy mam zamiar tym razem wrócić do domu o ludzkiej godzinie i zjeść z nimi kolacje. Więc zrobiło mi się głupio i po prostu zebrałam się i skierowałam swoje kroki ku wyjściu. Niestety kiedy doszłam do wyjścia, usta wykrzywiłam w grymasie widząc ulewny deszcz za szklanymi drzwiami. „Świetnie…” – pomyślałam. Zaczęłam szukać parasolki w torbie, co raczej było nie możliwe, gdyż nie miałam w zwyczaju noszenia ze sobą parasola. Przeklęłam pod nosem i naciągając czapkę z daszkiem na oczy wyszłam przed budynek. Zdążyłam ujść kilka kroków, kiedy przede mną wyrosła smukła postać o czekoladowych, melancholijnych oczach. Uniosłam wzrok i poczułam jak moje serce zabiło trzy raz mocniej i szybciej.
Stał przede mną, trzymając nad nami dużą, czarną parasolkę. Nie bardzo wiedziałam co mam powiedzieć, jak się zachować. Po prostu stałam i nerwowo mrugając wpatrywałam się w jego twarz w osłupieniu.
- Nie powinnaś zapominać parasolki, jest lipiec… W taką pogodę łatwo coś złapać… - zagadał do mnie uśmiechając się sztucznie. Obudziłam się z transu i oprzytomniałam.
- Na przykład Ciebie… - wymamrotałam pod nosem.
- Mówiłaś coś?
- Nie, nie. Nic takiego, dzięki.. Ale… Skąd się tu wziąłeś? – spytałam spoglądając na niego podejrzliwie. Spiął się i zamrugał nerwowo uciekając wzrokiem w poszukiwaniu martwego punktu na którym mógł się skupić.
- Po prostu.. Ja… - spauzował – Byłem jeszcze w wytwórni, nie zdążyłem odejść i zobaczyłem jak wychodzisz. – dodał w pośpiechu i podrapał się w tył głowy. – Odprowadzę Cię.
- Jeśli chcesz… - odparłam i ruszyliśmy przed siebie. Nie wymieniliśmy ani jednego zdania przez całą drogę. Czułam się dziwnie, tyle razy wyobrażałam sobie moment, w którym mamy okazję porozmawiać. Jednak ten realistyczny nie wyglądał nawet w przybliżeniu tak jak jedna z moich wizji, a on nadal wydawał się być chłodny i zdystansowany. Nagle stanęliśmy pod bramą mojego domu. W kuchni paliło się światło, a w salonie widać było żarzący się ogień w kominku. Rodzice pewnie czekali na mnie z kolacją, albo ją zjedli i czekali z setką pretensji do mnie i moich marzeń, które próbowałam spełnić. Wypuściłam ciężko powietrze z płuc i spuściłam wzrok. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam mu prosto w oczy. Wtedy zobaczyłam w nich coś zupełnie innego, coś nowego, czego nie widziałam wcześniej. To była troska? Nie wiem… Nie potrafiłam tego nazwać.
- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś… - szepnęłam.
- Właściwie to… mieszkam trzy domy dalej. – w zakłopotaniu podrapał się ponownie w tył głowy i uśmiechnął mrużąc oczy. „Co?” – powtórzyłam w głowie zdanie, które właśnie wypowiedział.
- Mówisz poważnie? – zamrugałam nerwowo i spojrzałam odruchowo w prawo i lewo.
- Tam, w tamtą stronę. Ten dom z drzewem wiśni wyrastającym nad płotem. – wskazał okazały dom po drugiej stronie ulicy, oddalony na odległość jakichś dwóch-trzech domów. Zaskoczył mnie, myślałam, że sobie żartuje. To wyjaśniałoby, dlaczego zawsze prawie w tym samym czasie byliśmy w wytwórni i dlaczego za każdym razem jak przemierzałam trasę wytwórnia-dom, dom-wytwórnia, to on był gdzieś na horyzoncie.
- Nie wiedziałam, że tu mieszkasz… - wydukałam, a on uśmiechnął się tylko i lekko ukłonił.
- Do zobaczenia jutro rano, w wytwórni. – odszedł kierując się w stronę wcześniej wskazanego domu. Weszłam za furtkę i obserwowałam go jeszcze przez chwilę, dopóki nie zniknął za drzwiami dużej posiadłości.

3 komentarze:

JRoyalistka pisze...

NIE MOGŁAM ZNALEŹĆ TEGO PIERDZIELNIKA Z KOMENTARZAMI...... CZUJESZ?
Ale to "CO" to widziałam lepiej niż literki tekstu :'D
A więc pan sąsiad... Już widzę te integracje. :D Się będzie działo. :D

Anonimowy pisze...

Widzę, że nie jestem jedyną osobą która latała po blogu i szukała magicznego napisu "komentarz".
Więc mówisz, że Kim Jongin sąsiadem? (dobra, to chyba jakieś zboczenie czy coś, ale czemu zaczęłam ruszać brwiami?) I pierwszy ogarnął, że dziewczyna mieszka obok niego? Nie zdziwię się jak już mu wpadła w oko.
Czekam na kolejny rozdział. Weny! <3

Unknown pisze...

No, końcu jakaś nowość na blogu. :D
Co do opka, to tak jak już wspominałm zapowiada się ciekawie. xd piszesz tak ze łatwo jest sie wczuć w co odczuwa główna bohaterka . :D z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. :3 wybacz, ten koment jest bez polotu, ale bede pracować zeby przyszłe były lepsze. xd